Z inicjatywy mieszkańców Łagowa odbyła się akcja, której celem było posprzątanie i przygotowanie miejscowości do zbliżającego się wielkimi krokami sezonu turystycznego.
W okresie PRL czyny społeczne organizowane były przez zakłady pracy, szkoły, organizacje młodzieżowe i partyjne. Co warto podkreślić, często nie miały nic wspólnego z dobrowolnością.
Dziś czyn społeczny kojarzy się przede wszystkim z inicjatywą mieszkańców danego miasta, regionu, którzy w jakiś sposób pragną polepszyć warunki swojego życia czy nieść pomoc potrzebującym.
Nie inaczej rzecz miała się w Łagowie, gdzie mieszkańcy postanowili posprzątać teren zielony przy jeziorze.
Sprzątali linię brzegową
Informacja o evencie, podczas którego Łagów będzie sprzątany, ogłoszona została na Facebooku przez społeczność Głos Łagowa. W swoim apelu mieszkańcy prosili i zachęcali do wzięcia udziału w przedsięwzięciu. Wędkarzy poproszono o działania nad linią brzegową jeziora, członków Łagowskiego Stowarzyszenia Turystyki Rowerowej i Pieszej o prace porządkowe na szlakach turystycznych, harcerzy o doprowadzenie do porządku „Sokolej Góry”.
Do wielkich porządków doszło w sobotę, 5. kwietnia. W sumie pod łagowskim amfiteatrem spotkało się kilkanaście osób. Wśród zebranych nie zabrakło wójta miejscowości Antoniego Oleszkiewicza z małżonką. Wolontariusze otrzymali worki na śmieci i ruszyli walczyć z odpadami.
Śmieci nie brakowało
Jak się okazało, przy okazji sprzątania, Łagów podobnie jak wiele innych miejscowości w powiecie świebodzińskim odwiedzany jest przez osoby, które o ekologii wiedzą niewiele. Na szlaku pieszo-rowerowym szlaku, znaleźć można było zużyte pampersy, puste puszki i butelki po alkoholu. Co bulwersujące, śmieci nie brakowało w miejscach odwiedzanych przez wędkarzy.
Ogromna ilość puszek po kukurydzy, konserwach rybnych i przekąskach tuż przy stanowiskach do łowienia, w dobitny sposób pokazała jaki stosunek do przyrody i najbliższego otoczenia mają amatorzy połowów na łagowskim jeziorze.
Dziwna mentalność
Nie można mieć wątpliwości, że w XXI w. znaleziska takie jak pieluchy, papierki, puszki wyrzucane do lasu po prostu bulwersują. W mediach nieustannie mówi się o tym, że ochrona środowiska jest ważna, a przyroda stanowi wspaniałe dziedzictwo dla dalszych pokoleń. Niestety, niektórzy wciąż zamiast wyrzucić coś do kosza, wolą śmieci wyrzucić za siebie, w krzaki…
Najdziwniejsze w całej sytuacji jest to, że najczęściej śmiecą ci, którzy w danym miejscu regularnie przebywają, głosząc przy tym dumnie, że najchętniej wolny czas spędzają nad łagowskim jeziorem… Smutne? Raczej żenujące i godne potępienia.
Czyn godny pochwały
Co by nie mówić, o osobach bezmyślnie zaśmiecających swoje miejscowości czy turystach, którzy nie dbają o miejsca przez siebie odwiedzane inicjatywa zorganizowana przez członków Głosu Łagowa zasługuje na to, by o niej napisać.
5. kwietnia aura zdecydowanie nie była sprzyjająca, pomimo to kilkunastu chętnych zdecydowało się posprzątać miejsce, do którego za jakiś czas zjadą się spragnieni odpoczynku na świeżym powietrzu mieszkańcy wielkich miast i pobliskich miejscowości.
Liczyć trzeba na to, że wykażą się oni, podczas wycieczek przy łagowskim zbiorniku ekologiczną świadomością i odpady wyrzucą nie do lasu, ale do miejsc na to przeznaczonych.
—
Opr. Daria Skowronek