Przewodniczący lokalnych struktur Prawa i Sprawiedliwości Michał Motowidełko poinformował Gazetę Świebodzińską, że Krzysztof Warcholik nie konsultuje swoich wpisów w portalu Facebook z partią i dlatego należy je traktować jako prywatne opinie radnego.
Poprosiliśmy K. Warcholika o odniesienie się do tych słów oraz do braku oficjalnego popracia jego kandydatury na fotel burmistrza przez innych członków ugrupowania.
– Nie będę tego komentował, ponieważ to są totalne bzdury – powiedział Krzysztof Warcholik, po czym zdecydował się jednak na wypowiedź.
– My funkcjonujemy w ramach Zarządu Powiatowego, w którym jest pięć osób i uchwały są podejmowane w formie głosowania. Wszelka korespondencja wychodząca do Zarządu Okręgowego wynika z uchwał Zarządu Powiatowego. Pan Michał Motowidełko ma ten poważny problem, że nie potrafi uznać kwalifikowanej większość w zarządzie, któremu przewodniczy. Przewodniczący tej większości nie ma. Ostatnia uchwała, która była podjęta w związku z wyborem kandydata na burmistrza i która została przesłana do Zarządu Okręgowego została przegłosowana stosunkiem głosów 3:2 – powiedział nam radny.
– Jeżeli chodzi o ankietę pana burmistrza, nie wiem, kto mnie z nią łączy. Otrzymałem ją, idąc ulicami Świebodzina, wrzuciłem na Facebook i nie byłem jej autorem. Pamiętam, że to było w sobotę. Sam się uśmiechnąłem, bo zobaczyłem w niej trochę kpiny i żartu i to jest wszystko, ponieważ nie ja byłem jej autorem i inicjatorem – tłumaczył. K. Warcholik.
Wydaje się to jednak dziwne, ponieważ 5 sierpnia to nikt inny, jak sam K. Warcholik pisał o doniesieniach ze sztabu Dariusza Bekisza. Do naszej redakcji nie dotarły też informacje o rozdawanej na ulicy ankiecie, wydrukowanej na żółtej kartce. Pytani przez nas mieszkańcy także takiej ankiety nie widzieli.
Radny gminny potwierdził jednak, że to on będzie kandydatem PiS-u na fotel burmistrza Świebodzina. – Nigdy się nie wycofuję z tego, co mówiłem od samego początku. Decyzje dotyczące najważniejszych osób, czyli kandydatów na wójtów, burmistrzów i prezydentów miast w województwie lubuskim podejmie Zarząd Okręgowy. Tak mówi konwencja Rady Politycznej PiS-u dla całego kraju. Należy spodziewać się decyzji w okresie dwóch tygodni od momentu rozpoczęcia kampanii wyborczej. Nie ukrywam, że jestem po rozmowie z sekretarzem Zarządu Okręgowego i prawdopodobnie podczas konferencji prasowej będą prezentowani kandydaci w danym powiecie. Ja cały czas wyrażam chęć startu w wyborach. Myślę, że po tej czteroletniej kadencji jestem przygotowany, aby coś fajnego zaproponować mieszkańcom, ale ostateczną decyzję podejmie Zarząd Okręgowy – powtarzał K. Warcholik.
Radny nie ukrywał też, że liczy na większą liczbę członków PiS-u w składzie rady miejskiej w przyszłej kadencji. – Robimy wewnętrzne sondaże i jak każdy komitet robimy zabiegi, aby zwiększyć tę liczbę. Myślę, że mamy na tyle skutecznych kandydatów, że uda nam sie osiągnąc cel. W naszym ugrupowaniu nie jest gorąco. Myślę, że zewnętrzne środowisko próbuje udowodnić, że jest u nas gorąco. Tarcia i poważne rozmowy sa po to, aby wyłonić najsilniejszych kandydatów, aby partia osiągnęła sukces poprzez zwiększenie liczbę radnych i późniejsze rządzenie lub współrządzenie w samorządach. Po tylu latach jesteśmy już na tyle dojrzali, abyśmy mogli pełnić funkcje zarządzające – usłyszeliśmy.
K. Warcholik zarzucił też Michałowi Motowidełko, że to właśnie poprzez jego działania lokalne struktury przestały organizować konferencje i spotkania dla mieszkańców. – Marazm jest dlatego, moim zdaniem, że pan przewodniczący nieznany jest w ogóle w środowisku lokalnym, nie ubiegał się w poprzedniej kadencji o żadną funkcję w samorządzie, sam namaścił się na „kandydata na kandydata”, próbował walczyć, natomiast nie uzyskał poparcia w samym zarządzie. Dlaczego jest marazm i nie ma kolejnych konferencji? Czas to zmienić i tyle. Na jednym z posiedzeń pan poseł Marek Ast powiedział, że, jeżeli przewodniczący zarządu nie ma większości, ma dwa wyjścia- złożyć rezygnację lub przyjąć uchwałę pozostałych członków. Pan Michał Motowidełko nie wybrał tej pierwszej opcji i trudno mu się pogodzić z tą drugą. Myślę też, że niesamodzielnie podejmuje decyzje, o których mówi społeczeństwu. W pewnym sensie na pewno słucha opinii bliskiej mu osoby. Motowidełko seniora – dodał na koniec nasz rozmówca.
Takie tarcia i brak zgody w lokalnych strukturach na pewno nie pomogą Prawu i Sprawiedliwoci podbić notowań. Wewnętrzne gierki i wojny nigdy nie są sprzyjające. Wzajemna niechęć K. Warcholika i M. Motowidełko jest wyraźna i nie wydaje się, aby miała ona przynieść sukces ugrupowaniu w zbliżających się wyborach. Ponadto często nieprzygotowany do posiedzeń komisji i sesji radny Warcholik popełnia błędy i mówi rzeczy, które nie mają pokrycia w rzeczywistości, a przytaczane przez niego dane są niepełne, co w starciu z obecnie rządzącym Dariuszem Bekiszem stawia kandydata na burmistrza w złym świetle i jedynie go ośmiesza.
Jeśli Krzysztof Warcholik poważnie myśli o starcie w wyborach, musi się porządnie przygotować do kampanii, ponieważ zarzut dotyczący braku trybun na hali sportowej przy Gminazjum nr 3 (za budową której sam głosował) lub złej nawierzchni drogi na osiedlu Południowym może się okazać niewystarczający.
—
Opr. Daria Skowronek
{fcomment}