W ostatnim czasie w Szczańcu wywołana została dyskusja na temat braku odpowiedniego umundurowania strażaków ochotników z Myszęcina. Wójtowi Krzysztofowi Neryngowi zarzuca się, że druhowie, zamiast jeździć na pożary, stoją pod remizą, ponieważ nie mają mundurów z certyfikatem.
Wczorajsze spotkanie, na które wójt zaprosił przedstawicieli jednostki, urzędników odpowiedzialnych za bezpieczeństwo pożarowe, przedstawiciela centrum zarządzania kryzysowego, komendanta PSP, przedstawicieli Związku Ochotniczych Straży Pożarnych RP na szczeblu powiatowym i wojewódzkim, pokazało, że, jak zwykle w takich sytuacjach bywa, sprawa nie jest czarno-biała, a jej rozwiązanie wymaga czasu. Obecne władze OSP Myszęcin nie do końca zdają sobie sprawę czym jest i na czym polega prowadzenie stowarzyszenia, jakim jest jednostka ochotniczej straży pożarnej.
– Mamy XXI wiek. Są pewne procedury. Są dokumenty, które są bezwzględnie wymagane i każde stowarzyszenie działające w naszym kraju obowiązują – mówił wójt i dodał, że po to jest wybierany zarząd, aby pilnować formalności, które należy załatwić. Włodarz zaznaczył, że od wielu lat zarząd nie dopełnił obowiązku dokonania zmian w rejestrze KRS i tak naprawdę wszystkie podpisywane dokumenty są niezgodne z prawem.
Zarząd zmienił się w 2005 roku. Od tamtej pory w KRS nie zostały zmieniane dane dotyczące osób reprezentujących OSP Myszęcin i podpisujących dokumenty. Stowarzyszenie do dziś nie wystąpiło także o nadanie numeru REGON i NIP. Są to nieskomplikowane formalności, które można załatwić w ciągu kilku dni. Sąd ma 7 dni na rozpatrzenie wniosku o dokonanie zmian w KRS, numery REGON i NIP w większości przypadków można uzyskać „od ręki”, o ile wnioski nie zawierają błędów. W Myszęcinie od 9 lat nie dokonano zmian w sądzie, choć ustawa wymaga, aby każda zmiana była zgłoszona najpóźniej w terminie 7 dni od dnia jej powstania.
– Jest to OSP, która dysponuje sprzętem dla ochrony przeciwpożarowej własnej wsi. Tylko w sporadycznych przypadkach mogą być wzywani do innych miejscowości. Przy większych pożarach mogą być brani pod uwagę na terenie gminy. Nie jest to jednostka z krajowego systemu ratowniczo-gaśniczego, dlatego mogą być wzywani do interwencji na terenie swojej gminy. Tak mówi statut. Są też przepisy, które mówią o wyposażeniu strażaków i wymaganym wyszkoleniu. Ze szkoleniami nie jest źle. Druhowie z Myszęcina biorą w nich udział. Sprawdziłem to w dokumentach – mówił komendant PSP w Świebodzinie Zygmunt Rogowski.
Radny Tadeusz Najdek pytał, dlaczego nikt z urzędników gminnych nie wspiera strażaków w dopełnianiu formalności na czas. Okazało się jednak, że problem stanowi przepisanie danych na gotowy formularz wniosku, podpisanie i zaniesienie dokumentów do urzędu. W OSP Myszęcin czas zatrzymał się na przełomie lat 80. i 90, kiedy wszystko można było załatwić ustnie i żadne dokumenty nie były wymagane. Dziś są zupełnie inne standardy. Wydatkowanie pieniędzy publicznych (z takich właśnie są finansowane ochotnicze straże pożarne) jest weryfikowane przez różne służby, w tym regionalną izbę obrachunkową, której kontrolerzy sprawdzają każdy dokument, podpis i wymogi formalne.
Wójt Krzysztof Neryng przypomniał, że wnioski o nowe mundury i wyposażenie składały wcześniej inne jednostki i zostały odesłane z kwitkiem, ponieważ środków w budżecie jest zbyt mało, aby pozytywnie rozpatrzyć wszystkie prośby. Włodarz podkreślił również, że budżet na OSP został zachwiany przez uchwałę, która podniosła ekwiwalenty wypłacane strażakom za udział w akcjach i szkoleniach.
Do Myszęcina przyjechał także Edward Fedko z wojewódzkiego zarządu Związku Ochotniczych Straży Pożarnych RP, który współfinansuje (w około 40 proc.) zakup wyposażenia OSP. Część środków na nowe mundury zarząd wojewódzki znajdzie. Gmina musi dołożyć swoją część (około 60 proc.). Dlaczego jednak mundury ma otrzymać właśnie Myszęcin, który nie złożył wniosku w terminie, a inne jednostki, które dopełniły formalności mają zostać pominięte. Czy szum medialny wywołany przez druhów z Myszęina ma być wystarczającym argumentem? Takim śladem pójdą inne miejscowości i też postawią wójta pod ścianą.
Lech Parandyk z zarządu powiatowego ZOSP RP podkreślił, że po to są zjazdy gminne Związku, aby na nich ustalać strategię i kolejne działania gminy. Tylko podczas dyskusji i osiągnięcia kompromisów można ułożyć spójny plan i jasno określić kolejność doposażania jednostek.
Z całej dyskusji, która trwała długie kilkadziesiąt minut można wywnioskować, że myszęcińskim strażakom najbardziej zależy na wyjazdach do pożarów i innych akcji. Nie interesują ich natomiast żadne formalności. Wybrany zarząd, w tym prezes, naczelnik, sekretarz i skarbnik, nie do końca zdaje sobie sprawę z obowiązku jaki ciąży na władzach stowarzyszenia, jakim OSP jest. Nowoczesne organizacje pozyskują środki od sponsorów, z własnych składek, starają się o status OPP, aby zbierać 1 proc. podatku i potem zgromadzone pieniądze pomnażają, dokładając dotacje z samorządów i projektów konkursowych. Takiego podejścia do kierowania jednostką ewidentnie brakuje w Myszęcinie i w wielu innych OSP. Strażacy ochotnicy przyzwyczaili się bowiem, że gmina wszystkie potrzeby zaspokaja.
Druhowie podczas spotkania wspominali, że są jednostki, które chętnie oddadzą część swojego atestowanego umundurowania strażakom z Myszęcina. Wydaje się więc, że problem został sztucznie rozdmuchany do rangi ogólnokrajowej, a tak naprawdę wystarczy uporządkować dokumenty, załatwić kilka spraw urzędowych, poszukać sponsora na część umundurowania, napisać wniosek do gminy we właściwym czasie, tj. do 15 września, i w przyszłym roku druhowie z Myszęcina będą mogli brać udział w akcjach bojowych.
Co ciekawe, podczas spotkania nie było mowy o dzieciach i młodzieży działających w OSP, którzy są gwarantem na to, że jednostka będzie działać jeszcze przez długie lata. Zarząd musi wziąć pod uwagę, że statutowym zadaniem OSP jest nie tylko udział w akcjach, ale także prowadzenie działalności kulturalno-oświatowej i rozwijanie wśród członków kultury fizycznej między innymi poprzez organizowanie młodzieżowych i kobiecych drużyn pożarniczych. Może warto pomyśleć o dopuszczeniu do władz osób, które będą odpowiedzialne za załatwianie formalności i rozwój OSP, a nie tylko utrzymywanie jej przy życiu.
—
Opr./fot. Ewa Wójcik