Kiedy kilka miesięcy temu Dariusz Krokoszyński i Dariusz Badowski opowiedzieli o swoich przykrych doświadczeniach z dzieciństwa. W Świebodzinie mówiło się niemal wyłącznie o ich historiach. Pierwszy był molestowany przez proboszcza parafii pw. św. Michała Archanioła – jednocześnie Honorowego Obywatela Świebodzina księdza Benedykta. Drugi, zgwałcony w murach paradyskiego seminarium przez późniejszego prałata i obecnego proboszcza parafii w Witnicy księdza Stanisława.
Obaj zdecydowali się opowiedzieć o swoich doświadczeniach wiele lat po tych tragicznych zdarzeniach. Obaj wyjechali z kraju – obecnie mieszkają w Niemczech i Wielkiej Brytanii. Teraz postanowili przyjechać do Polski, aby osobiście spotkać się z biskupem Stefanem Regmuntem.
Wizyta w zielonogórskiej kurii miała bardzo oficjalny charakter. Przed spotkaniem biskup nie wyraził zgody na uczestnictwo przy przesłuchaniu dziennikarzy „Gazety Świebodzińskiej” i „Lubuskich Miast„, mimo, że pokrzywdzeni o to wnosili.
Biskup Regmunt w obecności członków sądu biskupiego, pierwszego wysłuchał Dariusza Krokoszyńskiego. Mężczyzna po kilkudziesięciu minutach rozmowy wrócił mocno zdenerwowany trzymając w ręce protokół z przesłuchania. Krokoszyński szczegółowo opowiadał o wydarzeniach sprzed lat, o tym, co zrobił mu ksiądz Benedykt. Ze strony przedstawiciela kościoła, co chwilę słyszał gotową formułkę, że „Kongregacja Nauki Wiary mówi…” Odniósł wrażenie, że podczas spotkania nie było za grosz ludzkiego spojrzenia na problem molestowania i zrozumienia ofiary tego haniebnego czynu.
W związku ze śmiercią sprawcy, Krokoszyński nie może liczyć nawet na zwykłe i jakże, wydawałoby się oczywiste i potrzebne słowo „przepraszam” od władz diecezji, na terenie której doszło do molestowania.
Dariusz Badowski składał swoje zeznania jako drugi. Mężczyzna usłyszał, że odpowiedź biskupa na stawiane zarzuty wobec księdza Stanisława, otrzyma na piśmie w ciągu miesiąca. Po indywidualnych rozmowach za zamkniętymi drzwiami, biskup Regmunt starał się stworzyć nieco luźniejszą atmosferę i zdecydował się na rozmowę z ofiarami księży, dziennikarzami i osobami, które im towarzyszyły. Dyskusja nie zeszła jednak nawet przez chwilę na ten drażliwy dla kościoła temat.
Obaj poszkodowani wracali do Świebodzina z poczuciem braku zrozumienia. – Tego się, niestety, spodziewaliśmy – mówili obaj.
Kilka dni po spotkaniu z biskupem Dariusz Badowski i Dariusz Krokoszyński pojechali do Warszawy na konferencję zorganizowaną przez Fundację „Nie lękajcie się„, aby spotkać się z założycielami fundacji, poznać inne ofiary pedofilii, a także porozmawiać z prawnikami i psychologami o swoich przypadkach.
Można się zastanawiać, po co po tylu latach ofiary drążą temat. Po pierwsze liczą na sprawiedliwość. Jednak najważniejsze są powody psychologiczne.
Jak tłumaczyła warszawska psycholog Maria Rotkiel, trauma, jakiej doświadczają ofiary, wiąże się ściśle z utratą równowagi psychofizycznej. Następstwem jest kryzys, a w najgorszych przypadkach transkryzys. Ten stan może trwać do końca życia.
Pozornie normalne funkcjonowanie jest przerywane gorszymi momentami. Objawiają się one stanami depresyjnymi, lękowymi, fobiami, a jeśli trauma jest związana z osobą ważną dla ofiary, także fobiami społecznymi.
– Praca z ofiarami przemocy to jedno z największych wyzwań dla psychologa-terapeuty – mówiła Maria Rotkiel na konferencji poświęconej ofiarom pedofilii. Jak wspomniała psycholożka, jest wiele nurtów terapii, jednak wszystkie mają wspólny mianownik. Jest nim pomoc w odzyskaniu równowagi, kontroli, godności i bezpieczeństwa.
Warto zaznaczyć, że Dariusz Krokoszyński i Dariusz Badowski nie przeszli żadnej terapii. W czasach, kiedy stali się ofiarami, nie było nawet pojęcia pedofilii, więc o żadnej terapii nie było nawet mowy.