Mieczysław Janicki pracuje w Postępie od lat 80. ubiegłego wieku.
Wcześniej była to Spółdzielnia Inwalidów. Dziś 60 procent udziałów w spółce ma prezes oraz członkowie jego najbliższej rodzinie.
Zapytaliśmy M. Janickiego, co uważa za swój największy sukces i jakie ma plany na najbliższą przyszłość.
Przebieg kariery zawodowej
Pierwszą pracę zacząłem w GS „Samopomoc Chłopska” w Szczańcu, dwa lata później mój kuzyn wyjechał do powiatu zgorzeleckiego. Nie miałem jeszcze wtedy rodziny, wiec zdecydowałem się wyjechać razem z nim. Tam, również w GS „Samopomoc Chłopska” zostałem wiceprezesem do spraw obrotu rolnego. Musiałem jednak wrócić do Świebodzina, ponieważ zachorował mój ojciec. Podjąłem zatrudnienie w Sulechowie w PZGS-ie, zwolniło się jednak stanowisko prezesa w Babimoście. Zaproponowano, abym przejściowo pełnił tę funkcję. Miały to być dwa miesiące, skończyło się na dwóch latach. W międzyczasie ożeniłem się, żona nie chciała mieszkać w Babimoście, więc wróciłem do Świebodzina. Po reorganizacji województw, zaproponowano mi pracę w Gorzowie, ale ze względów rodzinnych jej nie przyjąłem i zostałem dyrektorem do spraw produkcji i usług w SPOŁEM. Zostałem jednak zwolniony w stanie wojennym. Zatrudniłem się w Spółdzielni Inwalidów na stanowisku wiceprezesa do spraw administracji, a następnie zostałem prezesem. Na półtora roku odszedłem, ale wróciłem i jestem tu do dziś.
Wykształcenie
Skończyłem dwuletnie pomaturalne studium ekonomiczne. Żeby nadążyć za zmianami musiałem się ciągle dokształcać, skończyłem wiele różnych kursów. Dziś jednak w wiele spraw się nie wtrącam. Oddaję pole córce, która jest wiceprezesem i jedynie się przyglądam.
Największy sukces zawodowy
Największym sukcesem jest to, że udaje mi się zabezpieczyć pracę dla osób niepełnosprawnych. Postęp od lat zajmuje się właśnie tworzeniem miejsc pracy dla niepełnosprawnych. Wiele podobnych firm już nie istnieje. Nie przejadamy zarobionych pieniędzy, ale inwestujemy i staramy się inwestować.
Cechy charakteru pomagające w karierze zawodowej
Mądrość jest w ludziach i ważna jest umiejętność wykorzystania najlepszych cech zespołu. Jeśli ktoś umie odpowiednio pokierować ludźmi i wykorzystać ich mądrość, osiągnie zamierzony cel.
Największy sukces pozazawodowy
Cieszę się, że stworzyłem moim dzieciom warunki rozwoju pozwalające zdobyć wysoką pozycję zawodową. Jeden syn ma tytuł doktora nauk medycznych, córka skończyła studia, jest wiceprezesem, najmłodszy syn ma licencjat, pracuje.
Po pracy
Kierowanie firmą nie pozwala mi na pracę osiem godzin na dobę. Mam spotkania, wyjazdy, muszę dobierać telefon także po południu, ale zawsze lubiłem poświęcać czas na różne prace wokół domu. Teraz już zdrowie mi na to nie pozwala. Jestem fanem żużla, więc, jeśli ma czas, lubię pojechać na mecz.
Plany na przyszłość
Muszę się już wycofać z kierowania firmą. Skończyłem 70 lat i chcę w czerwcu przekazać stanowisko córce. Ona jest do tego świetnie przygotowana. Ja się przeniosę do Rady Nadzorczej. Będę ich wspierał, ale bez obowiązku przychodzenia do pracy.
Przepis na sukces
Myślę, że trzeba być przede wszystkim pracowitym, ale trzeba też być optymistą, wierzyć w ludzi i być uczciwym. I może trzeba być wizjonerem, przewidywać, co może się wydarzyć w przyszłości.
—
Rozmawiała, fot. Ewa Wójcik