W niesłabnącej nadal dyskusji w Niemczech na temat nieudanej integracji imigrantów z krajów muzułmańskich jako pozytywny przykład nierzadko podaje się integrację osób przybyłych z Polski.
Do argumentów przemawiających na korzyść Polaków zalicza się przede wszystkim znajomość języka niemieckiego, dobre z reguły wykształcenie ogólne i zawodowe oraz te same wartości i normy kulturowe.
Pozytywnie ocenia się też fakt, że przybysze z Polski nie mieszkają w izolowanych skupiskach polskojęzycznych i stanowią obecnie dobrze zakorzenioną część społeczeństwa niemieckiego. Proces ich integracji jest jednak kwestią bardziej złożoną, niż wskazywałby na to jej aktualny wizerunek w mediach i wypowiedziach polityków niemieckich.
Według różnych danych na terenie Republiki Federalnej Niemiec osiedliło się około dwóch milionów osób przybyłych z Polski. Najważniejszy bez wątpienia przywilej dla przesiedleńców z Polski stanowiły bezpłatne kursy intensywnego nauczania języka niemieckiego. Tylko część z nich znała go bowiem w stopniu wystarczającym. Problem nieznajomości języka niemieckiego wśród przesiedleńców potęgował się wraz z późniejszym okresem ich przybycia do Niemiec.
Nie wszyscy uprawnieni do tego przybysze z Polski w pełni korzystali z możliwości systematycznej nauki języka niemieckiego. Tylko 51% osób bez wystarczającej znajomości niemieckiego uczęszczało na kursy językowe. Reszta od razu podejmowała pracę zarobkową i dopiero stopniowo przez lata opanowywała język niemiecki.
Nie najlepiej wśród młodych przesiedleńców wyglądała też kwestia podejmowania nauki zawodu, a za główną przyczynę tego stanu rzeczy uznano niewystarczającą znajomość niemieckiego.
Uznając wagę problemu, rząd niemiecki podjął cały szereg zmasowanych działań zaradczych. W szkołach podstawowych i średnich większości landów na czas przejściowy zatrudniono dużą grupę nauczycieli niemieckiego jako „języka obcego”, w tym także z polskim wykształceniem nauczycielskim lub pedagogicznym.
Obok możliwości bezpłatnej nauki języka niemieckiego status prawno-pobytowy gwarantował przesiedleńcom szereg innych przywilejów ułatwiających start i integrację. Oprócz miejsca zamieszkania i wyżywienia w zbiorczych kwaterach przejściowych po przybyciu do RFN, przysługiwały im różnego rodzaju finansowe i rzeczowe środki pomocowe, jak np. zapomoga na urządzenie mieszkania po opuszczeniu kwater zbiorczych.
Ważne dla zbudowania nowej egzystencji zawodowej i pozycji społecznej w Niemczech było daleko idące – choć wcale nie automatyczne i nie zawsze pełne – uznawanie ich kwalifikacji zawodowych i tytułów naukowych. Trzeba zaznaczyć, że problemy z nostryfikacją dyplomów, stopni akademickich i uznaniem niektórych kwalifikacji zawodowych mieli nie tylko przesiedleńcy czy imigranci z Polski, ale także z innych krajów, w tym również z terenu Unii Europejskiej.
Przybysze z Polski przez całe lata musieli ubiegać się o zezwolenie na okresowy, a w szczególnie dobrym przypadku bezterminowy pobyt i oficjalne pozwolenie na pracę. Do tego czasu pracowali na czarno, mieszkali w Niemczech często półlegalnie i bez ubezpieczenia zdrowotnego. Jednak niezależnie od statusu prawno – pobytowego obywateli polskich w Niemczech, ich dzieci podlegały obowiązkowi nauczania i uczęszczały do szkół.
Istotnym czynnikiem w procesie integracji jest akceptacja imigrantów przez większość społeczeństwa. Jedno z głównych miejsc w mediach niemieckich, ale i rozmowach prywatnych zajmowała kwestia „zagrożeń” z ich strony dla rynku pracy, mieszkaniowego i systemów socjalnych. ”Z bardzo różnych powodów na Polaków patrzono z dużymi zastrzeżeniami. Po pierwsze dużą migrację (…) Polaków traktowano jako małą inwazję. Nie wiedziano zbyt dobrze, co z nimi począć.
Sytuację dodatkowo pogarszały nierzadkie doniesienia w mediach na temat kradzieży popełnianych przez złodziei z Polski. Również z tego powodu obie grupy przybyszów z Polski spotykały z niechęcią części społeczeństwa niemieckiego. Na korzyść przybyszów z Polski przemawiała natomiast bliskość kulturowa, posiadane zawody i wykształcenie oraz już wówczas często chwalona w prasie gotowość do integracji bez tworzenia gett polskojęzycznych.
Ostra krytyka w mediach niemieckich z jednej i szczera pochwała ich zdolności i chęci integracji z drugiej strony, powodowała, że przez pewien czas osiadli w Niemczech Zachodnich przybysze z Polski prowadzili niejako podwójne życie. […] Kto spojrzy za kulisy, odkryje pełen poczucia humoru naród, który upaja się literaturą, teatrem i muzyką”.
Być może właśnie jedną z tajemnic udanej integracji osób przybyłych z Polski objawił publicysta gazety „Frankfurter Allgemeine Zeitung” Gerhard Gnauck. „Berlińczycy z Polski nie noszą chustek na głowach i nie można ich rozpoznać po kolorze skóry. Nie budują też własnych świątyń. Nie demonstrują i nie organizują się, w każdym razie nie w jakieś widocznej formie. Nie mieszkają w zwartych skupiskach w określonych dzielnicach. Komunalne przedstawicielstwa dla obcokrajowców pozostawiają Turkom, Serbom i Grekom. Można by prawie pomyśleć, że ich w ogóle nie ma, tak mało są zauważalni. Nie chcą też być zauważalni. Chyba żadna inna grupa cudzoziemców nie zintegrowała się tak bezszmerowo jak Polacy”.
Mimo trudnych warunków startu przeważająca większość przybyszów z Polski stosunkowo szybko zbudowała sobie w Niemczech trwałe fundamenty egzystencji. Niemal wszyscy w co najmniej wystarczającym stopniu, a w olbrzymiej większości dobrze lub bardzo dobrze, opanowywali język niemiecki i znaleźli pracę.
Dobrze zintegrowali się także pod względem kontaktów prywatnych z niemieckimi sąsiadami, znajomymi i przyjaciółmi. […]
Autor: Andrzej Stach, Berlin; red. odp. Bartosz Dudek.
Powyższy materiał został skrócony. Źródło: DW – Polacy w Niemczech: wzór integracji?