Nikomu nie trzeba przedstawiać Janiny Ochojskiej. Działaczkę społeczną, założycielkę i prezeskę Polskiej Akcji Humanitarnej znają, a przynajmniej znać powinni, wszyscy – od przedszkolaków po seniorów.
Nie wszyscy wiedzą jednak, że część swojego życia Ochojska spędziła w Świebodzinie w dzisiejszym LORO. W ostatni weekend prezeska PAH-u była gościem porannego pasma telewizji TVN, gdzie mówiła o swoich autorytetach i ludziach, którzy znacząco wpłynęli na jej życie. Dwie najważniejsze osoby poznała w Świebodzinie. Byli to dr Lech Wierusz oraz prof. Jan Sobociński.
Już kilka lat temu w jednym z wywiadów prezeska PAH-u mówiła o L. Wieruszu: – On nam mówił: „Wy możecie więcej, a nie mniej. Wam dano, a nie odebrano”. On traktował niepełnosprawność jako pewną wartość. Jako dobro, które dostaliśmy. I jeśli to dobro będziemy umieli przyjąć, to nasze życie będzie wyglądało zupełnie inaczej.
W sobotniej rozmowie tylko potwierdziła te słowa. – Dr Wierusz był dyrektorem ośrodka. Mówił, że niepełnosprawność jest pewnego rodzaju darem. Ja teraz to rozumiem. To jest dar. We mnie pozostało przekonanie, że mogę być szczęśliwa, że mogę prowadzić aktywne życie, być potrzebna innym tylko wtedy, gdy zaakceptuję swoją niepełnosprawność. Chyba najbardziej przekonujące jest po prostu moje życie. Jestem osobą spełnioną, szczęśliwą, mającą wiele do zrobienia. Czuję się potrzebna innym, a ta niepełnosprawność jest tego częścią. Gdybym była zdrowa, to nie wiem, co by było. Ta niepełnosprawność jest darem, bo ja mam naprawdę piękne życie. Jestem z niego zadowolona. Dr Wierusz dał nam siłę. To jest całe pokolenie osób tam (w LORO – przyp. red.) wychowanych. Dostaliśmy siłę. Mamy co roku zjazdy pacjentów. Każdy z nas jest aktywny, każdy coś robi w swojej społeczności, jest użyteczny. Jeden mniej, drugi więcej, ale jest obecny. Jestem pewna, że to ta siła, którą dali nam dr Wierusz i prof. Sobociński, których zawsze wspominam z ogromnym sentymentem i wdzięcznością, bo czuję, że dzięki nim mam tę siłę i po prostu się nie boję żyć – tłumaczyła swoje życiowe motto J. Ochojska i dodała, że w życiu chodzi o to, żeby przekraczać kolejne bariery, które stają na drodze. Można wprawdzie się cofnąć, ale wówczas nie można mieć pretensji o to, że życie jest smutne.
– Profesor Sobociński to był człowiek starej daty. Człowiek o bardzo dobrym sercu, ale surowy – wspominała honorowego obywatela Świebodzina J. Ochojska. – Zadania musiały być odrobione. Wymagał od nas, żebyśmy dobrze się uczyli – wspominała w wywiadzie ówczesnego nauczyciela przyszpitalnej szkoły.
W najbliższą sobotę w Świebodzińskim Domu Kultury odbędzie się koncert poświęcony właśnie Janowi Sobocińskiemu. Zostanie on zorganizowany z okazji setnej rocznicy urodzin profesora. Wystąpi Chór „Cantabile” po dyrekcją Bernarda Grupy.
—
Opr. Ewa Wójcik, fot. TVN