O północy rozpocznie się cisza wyborcza. W niedzielę mieszkańcy Świebodzina wybiorą burmistrza, który przez kolejne 4 lata będzie rządził gminą. Już w poniedziałek z kolei zostaną zaprzysiężeni radni miejscy, powiatowi i wojewódzcy. Sprawdziliśmy, kto może uznać tegoroczne wybory za sukces, kto natomiast poniósł klęskę.
Największym wygranym już może się czuć Mieczysław Czepukowicz. Dotychczasowy radny miejski chciał zostać burmistrzem. Otrzymał zaledwie 8 procent głosów i nie wszedł nawet do drugiej tury, jednak uzyskał wystarczające poparcie w wyborach do rady powiatu. 353 głosy wystarczyły, aby uzyskać mandat. Po zawiązaniu koalicji Forum Samorządowego i Platformy Obywatelskiej ustalono, że M. Czepukowicz zostanie wicestarostą. Wydaje się więc, że ze wszystkich kandydatów na burmistrza (oprócz tego, który w niedzielę wygra w drugiej turze), to właśnie przedstawiciel PO wyszedł na głosowaniu i zmiany rady miejskiej na powiatową najlepiej.
Do wygranych należy też niewątpliwie Mirosław Algierski, który zdobył w głosowaniu do powiatu 681 głosów i zdecydowanie pokonał innych kandydatów. Żaden inny radny nie może się pochwalić takim poparciem społecznym. Z pewnością pomogły mu liczne spotkania z mieszkańcami, interpelacje dotyczące problemów zgłaszanych przez mieszkańców oraz otwartość i czas poświęcony wyborcom. O sukcesie może mówić także starosta Zbigniew Szumski, któremu wróżono rychłą klęskę. Po reorganizacji służby zdrowia i oświaty ponadgimnazjalnej Z. Szumski ma w mieście tyle samo przeciwników co zwolenników. 477 głosów wystarczyło jednak, aby na kolejne 4 lata zasiąść w radzie powiatu. Wszystko wskazuje też na to, że w kolejnej kadencji będzie on pełnił funkcję starosty.
Całkiem nieźle poradził sobie Krzysztof Warcholik, który, jeśli nie wygra w niedzielę, zasiądzie w radzie powiatowej. Do rady miejskiej wróci natomiast Artur Kubacki, któremu odebrano mandat w połowie poprzedniej kadencji. Będzie on jedynym przedstawicielem Prawa i Sprawiedliwości we władzach gminy. Niestety nie wszystkim dotychczasowym rajcom udało się uzyskać ponownie poparcie wyborców. Do tego grona należą między innymi Zbigniew Burnos, który jest chyba największym przegranym wyborów samorządowych (nie zdobył mandatu radnego, przegrał też głosowanie na burmistrza), Marian Frąckiewicz oraz Szczepan Bartkiewicz. Wszyscy zmierzyli się z innymi dotychczasowymi radnymi (Franciszkiem Karczyńskim, Wacławem Żurakowskim i wspomnianym A. Kubackim) i przegrali w pojedynku.
W radzie powiatowej do przegranych należą były wicestarosta Jakub Jarecki, Elżbieta Bezak, Barbara Łyszczyk, Jarosław Wendorff, Lesław Gordzelewski oraz Bogusław Motowidełko. Ostatni starał się o mandat do sejmiku. Niestety zabrakło głosów.
Jeśli w niedzielę wygra Krzysztof Warcholik do przegranych należeć będą także Dariusz Bekisz, który nie starał się o mandat radnego na żadnym szczeblu oraz jego zastępca Krzysztof Tomalak, który nie uzyskał wystarczającego poparcia, aby zasiąść w radzie sejmiku. Wśród innych wielkich przegranych znalazł się także kandydat na burmistrza Tomasz Domański. Choć nie zdobył najmniejszej liczby głosów wśród wszystkich kandydatów, można mówić jednak o porażce, ponieważ niemal przez całą kampanię otwarcie mówił i pisał na portalu internetowym, że zarówno on jak i jego kandydaci na radnych mają szansę wygrać. Wyborcy jednak skutecznie udowodnili mu, że niewielka grupa popleczników i 500 polubień na Facebooku nie wystarczą, aby rządzić miastem wielkości Świebodzina. Nie wystarczyłoby to nawet, aby starać się o zwycięstwo w małej wiejskiej gminie.
Co ciekawe, jako winnych takiego obrotu sprawy, Tomasz Domański podaje złą taktykę, brak porozumienia pomiędzy kandydatami KWW Nowy Świebodzin oraz brak obiektywizmu w mediach, z którymi nie chciał rozmawiać. Można więc podsumować, że komitet, który wymyślił od początku do końca jego założyciel i pełnomocnik wyborczy był po prostu źle przygotowany do wyborów samorządowych. Dziś nic już nie da dalsze plucie jadem. Aby wygrać z przedstawicielami Forum Samorządowego trzeba przez 4 lata być aktywnym w swoim okręgu wyborczym, co udowodnili między innymi wspominany Artur Kubacki oraz Ryszard Kortus. Im udało się zdobyć poparcie wyborców i mandat w radzie miejskiej, ponieważ przez całą poprzednią kadencję pracowali na rzecz lokalnej społeczności i rozmawiali z ludźmi o ich problemach. W czasie kampanii zaznaczyli tylko swoją obecność na listach.
Jeżeli w niedzielę wynik wyborów będzie taki, jak przewidują bezlitosne dla Krzysztofa Warcholika sondaże, w zarządzaniu gminą i powiatem niewiele się zmieni. Jeśli jednak frekwencja będzie odpowiednio wysoka, może się okazać, że Forum Samorządowe będzie rządzić w radach, ale to kandydat Prawa i Sprawiedliwości zostanie burmistrzem. Na tę chwilę wszystko pozostaje w gestii wyborców. To od nich zależy, czy w poniedziałek świebodzinianie będą mieli szósty „dzień świstaka”.
—
Opr. /fot. Ewa Wójcik