Czy w pierwszych trzech kolejkach TBL zespół Zastalu grał na sto procent swoich możliwości? Jakie są najmocniejsze strony zielonogórskiej drużyny, a co wymaga jeszcze poprawy? To tylko niektóre pytania, na jakie odpowiedział trener Tomasz Herkt…
Zapraszamy do lektury wywiadu ze szkoleniowcem Zastalu.
Tomasz Herkt: Patrząc na wyniki trzech kolejek z pewnego dystansu uważam, że po prostu wykonaliśmy nasze zadanie, a do tego wykorzystaliśmy sprzyjające okoliczności. Można to powiedzieć, zwłaszcza o pierwszej kolejce. Asseco Prokom nie przyjechał w optymalnym składzie i skorzystaliśmy z tego. Jednak pamiętajmy, że nikt nam tej wygranej nie dał na tacy. Musieliśmy ją wywalczyć w meczu z zespołem, który miał kilku doświadczonych zawodników i nie poddał się przed pierwszym gwizdkiem. W meczu z Siarką byliśmy z kolei faworytem i nie zmarnowaliśmy swoich atutów. Spotkanie z PBG Basket było natomiast prawdziwym testem, który zdaliśmy jako zespół bardzo dobrze. Oceniając trzy mecz z pewnej perspektywy mogę powiedzieć, że zagraliśmy na 100 procent plus VAT.
Pytanie o wartość naszego zespołu zacznijmy od pozytywów. Co jest jak dotąd największym dla pana zaskoczeniem w grze Zastalu?
Po trzech kolejkach jesteśmy zespołem, który stracił najmniej punktów. I wydaje mi się, że każdy kto oglądał grę Zastalu musi przyznać, że nie jest łatwo rzucić nam punkty. W grze ofensywnej też nie dostrzegam jakiś większych mankamentów, ale wydaje mi się, że największą w tej chwili wartością Zastalu jest zespołowość. Dobry duch w drużynie, coś co często nazywa się chemią. Atmosfera wewnętrzna jest jednym z warunków budowania sukcesu. Nam sprzyjały okoliczności, były wygrane w sparingach, są wygrane w lidze, ale zauważyłem już w okresie przygotowawczym, że zespół ma swoisty talent do tworzenie takiej chemii.
Czy któryś z zawodników szczególnie pomógł w budowaniu atmosfery, kto ma do tego wyjątkowy talent?
Nie ma jednego zawodnika, który wyróżnił się w tworzeniu fajnego klimatu. Każdy wnosi coś pozytywnego. Naturalnym liderem na boisku wydaje się Walter Hodge. On zna swoje umiejętności, ma poczucie wartości wyniesione z występów na uczelni i do tego jest komunikatywny. Potrafi podpowiedzieć partnerowi czy wziąć ciężar gry na siebie. Ważna jest też rola grupy chłopaków, którzy w poprzednim sezonie tak ciężko pracowali na awans do ekstraklasy i teraz nadal znajdują motywację. Do tego tak się złożyło, że nowi zawodnicy, w komplecie, bez problemów wkomponowali się w tę grupę. Oni wszyscy się po prostu lubią, lubią ze sobą pracować.
Żeby nie zrobiła nam się zbytnia sielanka, zapytam o minusy w grze Zastalu.
Na pewno takie są, ale na szczęście nie są to minusy rzutujące na jakość gry w dłuższym okresie. Przytrafiają nam się krótkie przestoje, ale to jest nieuniknione. Właściwie na razie mankamenty dotyczą jedynie tego jak szybko odczytywać grę defensywną przeciwnika, jak nie dać się wypchnąć na siódmy, ósmy metr, jak na to właściwie reagować. Cały czas pracujemy jednak nad doprowadzeniem naszego ataku do optimum i myślę, że już niedługo będziemy jeszcze skuteczniejsi.
Również dzięki temu, że w dobrym stylu wrócił do zespołu Tomasz Kęsicki? Ma pan wreszcie możliwość gry na dwie wieże. W Poznaniu korzystał pan jednak z takiego wariantu sporadycznie.
Tomek wrócił do gry po trzytygodniowej przerwie i nie mieliśmy absolutnej pewności co do jego dyspozycji w tym meczu, zwłaszcza fizycznej. Po za tym musieliśmy również neutralizować dobrze grających zawodników podkoszowych w drużynie rywala. Ważne było więc by siły Tomka i Chrisa Burgessa odpowiednio wykorzystywać. Teraz, kiedy Tomek wraca do pełnej formy będzie więcej okazji by skorzystać z możliwości gry dwóch naszych centrów obok siebie.
Trzy zwycięstwa smakują znakomicie, ale nie tak jak cztery. Przed nami mecz z Treflem, co zrobić by sprawić kibicom kolejny miły prezent?
Co zrobić to ja już wiem od kilku dni, ale nie wiem czy uda się wykonać wszystkie zadania na parkiecie. Mam nadzieję, że podobnie jak w dotychczasowych meczach i tym razem mój zespół będzie miał dobry dzień. Na pewno przychodzi nam zagrać z trudnym rywalem, który ma aspiracje i to uzasadnione aspiracje. Trefl to mądrze zbudowany zespół, zbilansowany, z silnymi punktami w postaci polskich zawodników i wysokiej klasy obcokrajowcami. Gdzie nie spojrzeć dobrzy koszykarze, ale Zastalowi też niczego nie brakuje, a we własnej hali zielonogórski zespół dodatkowo zyskuje.
Odwołanie do własnej hali jest pewnego rodzaju ukłonem w stronę kibiców, czy rzeczywiście doping daje drużynie dodatkowe siły?
To nie jest żadna kurtuazja, tak po prostu to odbieramy. Jeśli słyszy się wsparcie kibiców jest łatwiej. Dam prosty przykład z ostatniej soboty. W końcówce meczu w Poznaniu nikt z grupy naszych fanów nie siedział cicho ze spuszczoną głową, tylko głośno dopingował. I zespół to słyszał, na pewno otrzymał wtedy porcję dodatkowej energii, obcokrajowcy też to dobrze czuli. W porównaniu z poprzednim sezonem sytuacja się zmieniła. Grając na starej hali nie zawsze potrafiliśmy pokazać pełnię możliwości. W nowym obiekcie, pełne trybun i głośny doping po prostu nas uskrzydla.
Dziękuję za rozmowę.