Sąd uznał winnym spowodowania tragicznego wypadku na jeziorze Niesłysz 33-letniego ratownika WOPR. W wypadku zginęła kobieta.
Mężczyzna został skazany na karę półtora roku więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Sąd zasądził również odszkodowania w kwotach po 10 tys. zł, 5 tys. zł i 3 tys. zł dla osób poszkodowanych śmiercią kobiety. Na dwa lata zakazał mężczyźnie pływania pojazdami wodnymi.
Prokuratura, która chciała dla oskarżonego kary dwóch lat więzienia w zawieszeniu na dwa lata czeka na pisemne uzasadnienie wyroku, wtedy zdecyduje o złożeniu apelacji
Przypomnijmy. Do tragedii doszło 18 maja 2013 r. w Przełazach, gdzie odbywała się impreza integracyjna jednej ze świebodzińskich firm. Oskarżony pracował jako ratownik WOPR.
Jak ustalono w toku przeprowadzonego śledztwa, oskarżony wykonał trzy kursy z pasażerami. Za trzecim razem zabrał na motorówkę pięć kobiet, w tym pokrzywdzoną i wypłynął na jezioro. Nie pytał ich, czy piły alkohol. Ratownik nie założył również zrywki, której wyjęcie w razie problemów przerywa obwód elektryczny zapłonu i wyłącza silnik. Mężczyzna tolerował również fakt, że pokrzywdzona nie miała kamizelki ratunkowej. Ratownik w czasie rejsu robił kobietom zdjęcia aparatem fotograficznym puszczając ster w czasie rejsu motorówki.
Do tragedii doszło podczas dobijania do pomostu. Jak ustaliła prokuratura, oskarżony prowadził łódź zbyt szybko. Podczas dobijania do pomostu stracił nad nią panowanie, uderzył prawą stroną o pomost. Wtedy razem z dwoma pasażerkami wpadł do wody. Na łodzi pozostały trzy kobiety, które nie potrafiły wyłączyć silnika. Pokrzywdzona, która wypadła przed dziób, dostała się pod łódź. Wtedy śruba zmasakrowała jej głowę.
W chwili zdarzenia kierujący łodzią był trzeźwy. Kobieta, która zginęła miała 1,2 promila alkoholu we krwi.
Świadkowie, którzy obserwowali zdarzenie z pomostu, zeznali, że ratownik brał na wcześniejsze rejsy na pokład tylko po cztery osoby, gdyż tylko tyle miał kamizelek. Odnośnie tragicznego rejsu, w którym zginęła pokrzywdzona świadkowie zeznali jednak, że łodzią popłynęło pięć osób. Ratownik, który początkowo nie chciał zabrać pokrzywdzonej, uległ po namowach koleżanek tragicznie zmarłej kobiety i zabrał piątą pasażerkę.
Sąd nie zakazał Mateuszowi P. wykonywania zawodu ratownika WOPR. Świebodzińska prokuratura po zapoznaniu się z uzasadnieniem wyroku podejmie decyzję, czy złożyć apelację w tej sprawie.
Mateusz P. był jedynym oskarżonym w sprawie. Poza salą sądową wiele mówiło się jednak o współodpowiedzialności kobiet płynących motorówką, które namawiały do zabrania piątej pasażerki oraz o poleceniu przełożonych ratownika, którzy polecili wykorzystać sprzęt WOPR do celów innych, niż ratowanie zdrowia i życia kąpiących się. W mowie końcowej Mateusz P. podkreślił, że poniósł już karę za swój czyn. Była nią konieczność wyciągnięcia z wody poszkodowanych osób.
—
Opr. Daria Skowronek, fot. Waldemar Roszczuk{jcomments on}