Spalone cztery altany ogrodowe, drewniana wiata magazynowa oraz szopka z narzędziami ogrodowymi to żniwo nocnych działań piromana na terenie gminy Zbąszynek.
Do podpaleń doszło w nocy 13/14 stycznia. Pierwsze zgłoszenie do powiatowego stanowiska kierowania wpłynęło o godzinie 19.15. Emerytowany policjant przekazał dyspozytorowi informację, że w odległości około 150 metrów od zbąszyneckiego Orlika, w centrum ogrodów działkowych widzi bardzo duży ogień.
We wskazane miejsce zadysponowano dwa zastępy miejscowych strażaków ochotników. Po dojeździe okazało się, że płonie nie jedna altana, a… cztery! Na pomoc wezwano kolejne dwie ekipy druhów z ochotniczej straży pożarnej z Dąbrówki Wielkopolskiej. Jak mówią strażacy – pomimo ich wysiłku, nie można było zbyt wiele zrobić. Drewniane altany płonęły niczym pochodnie.
Po ugaszeniu ognia ratownicy dokładnie przeszukali pomieszczenia altan w celu wykluczenia obecności w zgliszczach ewentualnych ofiar – szczególnie o tej porze roku istnieje podejrzenie, że w altanach, mogą przebywać bezdomni. Na szczęście nikogo nie znaleziono.
Podczas tych czynności, tuż przed godziną dwudziestą drugą, po raz kolejny odezwały się telefony alarmowe. Tym razem wpłynęło zgłoszenie o palącej się wiacie przy ulicy Kolejowej w Chlastawie. Strażacy z ulicy sportowej w Zbąszynku przegrupowali się do wskazanego pożaru w Chlastawie.
Do pomocy zmęczonym ochotnikom, wyruszyli koledzy ze świebodzińskiej jednostki ratowniczo-gaśniczej. Po dojeździe duża wiata o wymiarach 25×10 metrów stała cała w ogniu. Po chwili zawalił się drewniany dach kryty papą.
Podobnie jak w przypadku altan na ratunek nie było szans. Działania gaśnicze trwały blisko trzy godziny. Prowadzone były przez 36 strażaków.
– Mieliśmy nadzieję, że to już koniec wędrówki piromana i naszej po nim pracy. Rankiem znowu dał znać o sobie. Tym razem w niewiele oddalonym Bronikowie, gdzie „upodobał” sobie szopkę. Sytuacja była bardzo niebezpieczna. Szopka, w której wzniecono pożar przylegała bowiem do budynku garażowego i szeregu garaży – mówi Dariusz Paczesny – zastępca komendanta świebodzińskiej straży pożarnej.
– Szybka interwencja w fazie rozwoju pożaru przeprowadzona przez druhów ochotników ze Zbąszynka i Dąbrówki Wielkopolskiej uchroniła garaże przed zniszczeniem przez ogień. Szopki z narzędziami ogrodowymi nie zdołano uratować. Miejmy nadzieję, że stróże prawa szybko zlokalizują podpalacza i dosięgnie go surowa kara – dodaje Paczesny…
—
Korespondencja – rzecznik prasowy KP PSP w Świebodzinie, Dariusz Paczesny.