Podczas ostatniej sesji Rady Powiatu po raz kolejny powrócił temat sporu zbiorowego w Nowym Szpitalu w Świebodzinie.
Radny Michał Motowidełko zgłosił interpelację dotyczącą sytuacji w placówce, zwrócił się do starosty z prośbą o wyjaśnienie aktualnej sytuacji w świebodzińskim szpitalu oraz podjęcie ewentualnych mediacji między pracownikami a zarządem szpitala. M. Motowidełko argumentował, że zaangażowanie rady i starostwa uzasadnione jest tym, iż sprzedaż placówki odbyła się w kadencji 2006 – 2010, kiedy Zbigniew Szumski piastował już urząd starosty.
– Można czynić zasadnym stwierdzenie, że my jako rada i starostwo ponosimy teraz konsekwencje poprzednich decyzji, które były podejmowane we wcześniejszych latach i były zgodne z interesem powiatu. Zwracam się o potraktowanie tej sprawy honorowo. Jeśli starostwo nie podejmie działań, będzie to odebrane przez społeczeństwo jako akt bezsilności wobec pracodawcy, który jako podmiot wykonujący zadanie nie potrafi wynagradzać swoich pracowników – mówił M. Motowidełko.
Z. Szumski sytuację w świebodzińskim szpitalu skomentował krótko i dobitnie. Włodarz tłumaczył, że nie widzi konieczności włączenia się starostwa w spór, który trwa w zakładzie.
– Spór dotyczący organizacji i struktury finansowania wewnątrz instytucji jaką jest szpital. Dopóki nie będzie zagrożenia dla usług świadczonych przez placówkę czyli dopóki będzie zapewnione bezpieczeństwo pacjentów ani starosta świebodziński ani Narodowy Fundusz Zdrowia nie podejmą żadnych działań. Spory pracownicze, spory płacowe są zjawiskiem częstym. Przypomnę, że całe półrocze mocowaliśmy się z domami pomocy społecznej, gdzie po grudniowej podwyżce, już w kwietniu ze strony związkowej pojawiły się kolejne żądania płacowe. Przypomnę o sporze placowym w domach dziecka, gdzie też pracownicy mający mały staż pracy chcieli zarabiać tyle, co ich koledzy z dwudziestoletnim doświadczeniem. W sądach obie sprawy wygraliśmy.Jeśli chodzi o spór zbiorowy w szpitalu sytuacje monitorujemy, jesteśmy w stałym kontakcie z władzami spójki jak i prezesem. Sprawa dotyczy pieniędzy na podwyżki dla pielęgniarek zatrudnionych na umowę o pracę. Tego czy dostaną podwyżki czy nie – tłumaczył Z. Szumski.
Włodarz nie pozostawił również złudzeń, co do tego, jaka będzie reakcja władz powiatowych w momencie zaostrzenia konfliktu i doprowadzenia do ewentualnego spowodowania zagrożenia dla życia pacjentów.
– Nie zadrży mi ręka, ani prezesowi szpitala przed zgłoszeniem sprawy do prokuratury w momencie, kiedy zagrożone zostanie życie pacjentów. Niech ręka boska broni, by nastąpiło odejście od łóżek. Wszelkie konsekwencje prawne będą wówczas wypowiadane. Nie chodzi tutaj o strasznie, tylko o to że zarówno NFZ ma podpisane kontrakty na określone świadczenie usług, tak samo samorząd powiatowy jest odpowiedzialny za organizację. Minęło kilka lat i pewne dawne mary i sytuacje powróciły w roku wyborczym, czemu się zresztą nie dziwię. Kiedy 29 listopada 2006 r. zostałem starosta następnego dnia wparowało do mojego gabinetu siedmiu czy ośmiu związkowców, którzy dostali zwolnienia dzień wcześniej. Już wówczas wisiały flagi na szpitalu, także jestem przyzwyczajony do tego typu działań. Jeżeli rzeczywiście stronie związkowej zależy, żeby włączyć starostę do tego sporu, chętnie porozmawiam, moje drzwi są zawsze otwarte. Trzeba mieć wolę żeby rozmawiać, nie powinno to jednak dziać się za pośrednictwem mediów. Radzę zastanowić się, gdzie jest kres tego konfliktu, ponieważ istnieje granica, której przekroczenie może bardzo dużo kosztować. Rozumiem postulaty pielęgniarek, ale rozumiem też argumenty prezesa i zarządu, którzy przygotowują się do dwóch ważnych inwestycji, czyli budowy lądowiska oraz termomodernizacji obiektu. Trzeba siąść przy stole. Im więcej będzie podpowiadaczy z zewnątrz tym trudniej będzie się dogadać. Mamy kontakt z ludźmi pracującymi w szpitalu i to nie jest tak, że wszyscy są niezadowoleni i wszyscy narzekają na to co się dzieje. Zobaczymy jak się sytuacja rozwinie. Radzę wybrać się do szpitala i posłuchać co pacjenci myślą o sytuacji – zakończył włodarz.
Przypomnijmy. Przedmiotem sporu, który trwa w Nowym Szpitalu w Świebodzinie są postulaty wniesione w imieniu pracowników przez przedstawicieli związków. Dotyczą one podwyżek dla każdego zatrudnionego, zabezpieczenie środków finansowych na podwyżki pracowników w corocznym budżecie finansowym placówki, coroczne wypłaty premii nie mniej niż 10% z utworzonego funduszu premiowego z zysku oraz wypłaty dodatkowych wynagrodzeń z nadwykonań przez Narodowy Fundusz Zdrowia dla Grupy Nowy Szpital w Świebodzinie.
—
Opr. / fot. Daria Skowronek