Na ostatniej sesji Rady Powiatu Świebodzińskiego odbyło się głosowanie nad uchwałą dotyczącą wyrażenia zgodny na rozwiązanie stosunku pracy z jedną z radnych. O podjęcie decyzji wnioskował nowy wójt Szczańca Krzysztof Neryng.
Oczywiste było, że po wygranych wyborach Krzysztof Neryng będzie chciał zmienić sekretarza gminy. Wynika to przede wszystkim z mniej lub bardziej formalnego połączenia funkcji zastępcy wójta i sekretarza. Małych gmin nie stać po prostu na rozdzielenie tych funkcji. Wiązałoby się to z zatrudnieniem dodatkowej osoby, na co nie ma środków w budżecie Szczańca. Ponadto stanowisko sekretarza jest obligatoryjne, zastępca wójta lub burmistrza może, ale nie musi zostać zatrudniony. Włodarze często korzystają z tej możliwości, jeśli budżet na to pozwala. Jeśli nie, powierzają sekretarzowi część obowiązków zastępcy. Tak jest między innymi w Świebodzinie, Łagowie, Skąpem i wspomnianym już Szczańcu.
Mało prawdopodobne jest, aby w przypadku wygranej Krzysztof Warcholik chciał pracować z Krzysztofem Tomalakiem jako sekretarzem i zastępcą burmistrza. Podobnie jest w Szczańcu. Sytuacja wydaje się jasna tym bardziej, że Beata Amrogowicz nie tylko nie ukrywała swojego poparcia dla poprzedniego wójta Ryszarda Walkowiaka, ale też nie kryła niechęci do zwycięzcy drugiej tury wyborów Krzysztofa Nerynga. Pełnienie, choć nieformalnie (formalnie nie było to możliwe, ponieważ nie można być jednocześnie wicewójtem i radnym powiatu), funkcji zastępcy wójta i sekretarza gminy przez jedną osobę spowodowało, że ze względu na utratę zaufania nowy włodarz postanowił ogłosić konkurs na wspomniane stanowisko, a B. Amrogowicz wręczyć wypowiedzenie. Nie mógł jednak tego zrobić bez zgody Rady Powiatu Świebodzińskiego.
Podczas sesji radni powiatowi nie podjęli jednak uchwały. Podczas głosowania 5 osób było za zgodą na zwolnienie B. Amrogowicz z pracy, 5 osób zdecydowanie się sprzeciwiło, a 6 radnych wstrzymało się od głosu. Sytuacja była patowa, ponieważ wynik nie wskazywał ani na poparcie ani sprzeciw rajców. Wójt Neryng wezwał więc radę do zaniechania łamania prawa i podjęcia stosownej uchwały i jednocześnie wręczył sekretarz Amrogowicz wypowiedzenie. Obecnie urzędniczka jest na zaległym urlopie. Po jego zakończeniu będzie zwolniona z obowiązku świadczenia pracy, a więc do swojego gabinetu już nie wróci.
Jeszcze przed głosowaniem w sali sesyjnej starostwa toczyły się kuluarowe dyskusje na temat wyrażenia zgody na zwolnienie radnej. Nie brakowało głosów, że funkcja sekretarza powinna być kadencyjna i kończyć się w momencie odejścia z pracy włodarza gminy. Zwolennicy takiej tezy stawiali pytanie, w czym jest gorszy wójt Szczańca od innych burmistrzów i wójtów, którzy zwyciężyli w listopadowych wyborach i ogłosili konkursy na stanowisko sekretarza lub powołali swoich zastępców.
Osoby niezgadzające się na zwolnienie radnej z pracy wskazywały natomiast, że stanowisko sekretarza nie jest, a przynajmniej nie powinno być, upolitycznione, urzędnik jest wybierany w konkursie, dlatego nie ma podstaw, aby, po zmianie włodarza, tracił zatrudnienie także sekretarz.
Warto w tym miejscu postawić pytanie, dlaczego osoba pełniąca funkcję radnego może czuć się lepsza od innych. Art. 25 ustawy o samorządzie gminnym mówi, że rozwiązanie z radnym stosunku pracy wymaga uprzedniej zgody rady, której jest członkiem. Ten sam artykuł wskazuje, że rada odmówi zgody na rozwiązanie stosunku pracy z radnym, jeżeli podstawą rozwiązania tego stosunku są zdarzenia związane z wykonywaniem przez radnego mandatu.
Tak mówią przepisy, jednak w praktyce radni niechętnie wyrażają zgodę na zwolnienie z pracy kolegi lub koleżanki bez względu na powód, jaki podaje pracodawca. Zdarzają się sytuacje, że destabilizuje to pracę w jakiejś firmie lub, jak w tym przypadku, instytucji.
W rozmowie z nami wójt Neryng nie ukrywa, że, od momentu objęcia przez niego władzy w gminie, stosunki między nim i B. Amrogowicz były kurtuazjyjne. – Pani Beata Amrogowicz jest obecnie na urlopie. Od przyszłego tygodnia będzie zwolniona z obowiązku świadczenia pracy. Nie chcę motywować tej decyzji, ale doszedłem do wniosku, że tak będzie najlepiej dla wszystkich – powiedział w rozmowie z naszymi dziennikarzami Krzysztof Neryng. – Problem jest w tym, że rada powiatu nie podjęła uchwały, czym naruszyła prawo. Nie wiem, czy robili to świadomie. Prawniczka była na miejscu, powinna poinformować radę, że ma obowiązek podjąć uchwałę. Zwolnienie z pracy nie jest związane z obowiązkiem pełnienia mandatu radnego, więc rada nie miała powodu, aby nie wyrazić zgody. Nie było powodu tym bardziej, że byłem umówiony z panią Beatą Amrogowicz, że wytłumaczy radnym cała sytuację. To była dżentelmeńska umowa. Ja miałem otrzymać zgodę rady powiatu, a pani sekretarz od stycznia miała pójść na urlop i potem nie świadczyć pracy. Do ostatniego dnia starałem się, aby nie było między nami nieporozumień i kłótni. Wypowiedzenie zostało tak zredagowane, że nie ma winy pracownika. Z tego, co słyszałem, wiem, że umowa nie została dotrzymana i radni nie otrzymali informacji o naszym porozumieniu – przedstawił sprawę wójt Szczańca.
Inaczej sprawę przedstawiła na sesji B. Amrogowicz podczas sesji. Po odczytaniu wniosku przez przewodniczącego Alojzego Jokiela, Mirosław Algierski zapytał radną, czy chce nadal pracować jako sekretarz gminy Szczaniec i jak widzi swoją współpracę z nowym włodarzem. – Nie będę dyskutowała na forum o moich odczuciach prywatnych – odpowiedziała B. Amrogowicz. – Oddaję się pod osąd rady. Jeżeli państwo wyrażacie zgodę, to proszę ją wyrazić, jeżeli nie, to nie wyrażajcie. Ja nie biorę udziału w głosowaniu i do państwa należy decyzja – mówiła radna. M. Algierski tłumaczył, że w przypadku dymisji premiera odchodzą wszyscy powołani przez niego wojewodowie. – Każdy chce mieć swojego człowieka, osobę zaufaną. Czy ty tam chcesz pracować, czy nie? Dla mnie to jest też ważne – tłumaczył radny. – Stanowisko sekretarza nie jest polityczne. Uzasadnienie jest jasne. Tutaj intencja leży po stronie pracodawcy – ripostowała B. Amrogowicz. Po głosowaniu, które nie dało odpowiedzi, postanowiono, że decyzja pozostaje w gestii nadzoru wojewody.
Konkurs na sekretarza zostanie ogłoszony w lutym. Obecnie nie ma możliwości zatrudnienia drugiej osoby na to samo stanowisko. – Bzdurą jest, że kandydatem na sekretarza jest Jarosław Wendorff lub ktoś z jego rodziny. Równie dużym nadużyciem są plotki na temat kandydatury Lesława Gordzelewskiego, Agnieszki Rybczyńskiej i wielu innych osób, o których się mówi w gminie. Jedynym kandydatem od momentu, w którym zdecydowałem się kandydować na wójta jest kierownik Gminnego Zakładu Usług Komunalnych Roman Koral, ale z oczywistych przyczyn nie ujawnialiśmy tego faktu w trakcie kampanii wyborczej – poinformował nas K. Neryng.
—
Opr./fot. Ewa Wójcik