Tegoroczne wybory sołtysa w Rosinie należą do najbardziej burzliwych w gminie Świebodzin. Po pierwszym głosowaniu, które jednym głosem wygrał Henryk Wesołowski, wniesiono protest do burmistrza, w konsekwencji którego wynik unieważniono. Wyznaczono też datę kolejnego zebrania wiejskiego, aby wybrać władze wsi.
Po pierwszych wyborach okazało się, że jedna z mieszkanek otrzymała dwie karty do głosowania – za siebie i swoją córkę. W związku z tym, że przewaga zwycięzcy nad konurentem wynosiła zaledwie jeden głos (26:25), prawdopodobne było, że, gdyby nie niedopatrzenie komisji skrutacyjnej, mogłoby dojść do remisu. Burmistrz musiał więc rozpatrzyć pozytywnie wniesiony protest i zarządzić ponowne wybory.
Na dzisiejsze zebranie przyszło 50 proc. więcej mieszkańców niż pierwszym razem. Aby nie doszło do pomyłki i zafałszowania wyniku głosowania, mieszkańcy byli wyczytywani z listy obecności i każdy potwierdzał własnoręcznym podpisem odbiór karty wyborczej. Pod nieobecność wiceburmistrza Krzysztofa Tomalaka funkcję przewodniczącego zebrania sprawował przewodniczący Rady Miejskiej w Świebodzinie Tomasz Olesiak. Tym razem wynik był jednoznaczny. Na zebranie przyszło 87 osób uprawnionych do głosowania. Zgłoszono dwie kandydatury. Oprócz Henryka Wesołowskiego o funkcję sołtysa walczył także Leszek Dolatowski, który tym razem pokonał swojego rywala stosunkiem głosów 51 do 28. 8 głosów było nieważnych, ponieważ mieszkańcy wpisali na kartach tylko nazwisko. Głosy nieważne nie wpłynęłyby jednak na wynik, ponieważ przewaga była znacznie większa.
– Dziękuję wszystkim mieszkańcom, którzy tak licznie przyszli na dzisiejsze zebranie. Dziękuje tym, którzy na mnie głosowali. Postaram się was nie zawieść. Tych, którzy na mnie nie głosowali, postaram się do siebie przekonać – powiedział zaraz po ogłoszeniu wyników L. Dolatowski. Jeszcze dziś nowy sołtys Rosina odebrał od T. Olesiaka zaproszenie na styczniową sesję.
—
Opr./fot. Ewa Wójcik