W minioną sobotę w Łagowie utonął 60-letni mężczyzna. Do tragedii doszło, kiedy 60-latek schodził z roweru wodnego.
Mężczyzna chciał dostać się na pomost, niestety nie udało się i wpadł do wody. Prawdopodobnie nie umiał pływać.
Ze wstępnych ustaleń prokuratury wynika, że mężczyzna na rowerku wodnym przebywał razem ze swoją żoną.
– Mężczyzna zadecydował, że chce wyjść na ląd, zacumowali z żoną do jednego z pomostów. Niestety, wychodząc, wpadł między rower i pomost. Zaczął się topić. Okazało się, że nie umiał pływać. Bardzo szybko zniknął pod wodą. Głębokość w tym miejscu wynosi ok. 2,5 m. Postronne osoby pomagały żonie wyciągnąć 60-latka z wody. Był nieprzytomny. Wstępna reanimacja nie przyniosła skutku. Przybyłe na miejsce pogotowie również przeprowadziło nieskuteczną reanimację. Lekarz stwierdził zgon – poinformowała Gazetę Świebodzińską szefowa prokuratury rejonowej Ewa Grześkowiak.
– Na chwilę obecną nie możemy stwierdzić, czy mężczyzna był pod wpływem alkoholu. Została przeprowadzona sekcja zwłok, pobrano krew do badań. Zobaczymy, jakie będą wyniki. Żona zmarłego była pod wpływem alkoholu – dodała E. Grześkowiak.
60-latek nie był mieszkańcem Łagowa. Wraz z żoną przyjechał odwiedzić znajomych.
—
Opr. Daria Skowronek
{fcomment}