Zaczynał jako pracownik sklepu, obecnie jest prezesem firmy transportowej. Prywatnie jest miłośnikiem motoryzacji.
Pasją zaraził syna, razem z którym założył videoblog, bo praca to nie wszystko.
Przedstawiamy sylwetkę Tomasza Kamińskiego, prezesa mieszczącej się w Chociulach spółki Schnug Polska, która przez 10 lat wypracowała sobie stabilną pozycję na rynku logistycznym.
Przebieg kariery zawodowej
Pracować zacząłem w 1996 roku. Jak sięgam pamięcią, to może nawet dwa lata wcześniej. Pierwsze moje stanowisko to sprzedawca w sklepie elektrycznym, później prowadziłem swoją działalność, jednak ten pomysł z różnych względów nie wypalił. Wróciłem na rynek pracy. Zajmowałem się między innymi logistyką i prawem celnym. Były to czasy, kiedy handel z krajami obecnej Unii Europejskiej był ograniczony granicami. Kiedy weszliśmy do UE, tematyka celna zaczęła schodzić na drugi plan i powierzono mi zorganizowanie działu logistycznego w firmie produkcyjnej. Zafascynowałem się wówczas systemami logistycznymi. W 2004 roku rozpocząłem pracę w firmie Schnug. Najpierw byłem prokurentem, po roku zostałem prezesem. Stanowiska kierownicze piastuję mniej więcej od 1998 roku. Obecnie podległy mi zespół liczy około 80 osób.
Wykształcenie
Ukończyłem technikum elektroniczne, następnie rozpocząłem zaoczne studia w Zielonej Górze na kierunku marketing i zarządzanie i podyplomowe studia w Wyższej Szkole Bankowej w Poznaniu na kierunku logistyka.
Największy sukces zawodowy
Moim największym sukcesem zawodowym jest punkt, w którym obecnie się znajduję. We wszystkim, co udało się stworzyć w firmie Schnug w Polsce brałem czynny udział. Miałem wolną rękę, właściciel z Niemiec zaufał mi i nie ingerował znacząco w sposób dochodzenia do celu. Strategię obmyśliliśmy razem, ale nie miałem narzuconego sposobu zarządzania firmą. Dzięki temu jesteśmy średnią spółką na rynku i z mniejszymi i większymi sukcesami cały czas idziemy do przodu.
Cechy charakteru pomagające w karierze zawodowej
Staram się zawsze słuchać dwóch stron. Prowadzę firmę na zasadzie oceny i bezkonfliktowego rozwiązywania problemów. Są procedury, ale zawsze patrzę na źródło problemu i staram się zapobiegać sytuacjom kryzysowym.
Największy sukces pozazawodowy
Rodzina i wsparcie najbliższych. To jest istotne, ponieważ zarządzanie firmą wiąże się z trudami. Na zewnątrz to ładnie wygląda, bo mam fajny samchód, czy garnitur, ale muszę być całą dobę dostępny, reagować na sytuacje, które spotykają moich pracowników, zadbać o to, aby wszystko było tak, jak należy.
Ponadto sukcesem jest na pewno dwukrotny start w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Świata w Niemczech samochodem bezpieczeństwa.
Po pracy
Rajdy samochodowe i motoryzacja to moja największa pasja. Zaraziłem nią syna. Założyliśmy videoblog, na którym będziemy chcieli pokazać, czym się interesujemy. Chcemy być ze sobą jeszcze bliżej.
Plany na przyszłość
O emeryturze jeszcze nie myślę. Jestem głodny nowych wyzwań. Na rynku jest dużo pracy, jeśli swoje obowiązki wykonuje się rzetelnie. Będziemy budować duże centrum logistyczne. To jest plan na maksymalnie rok. Prywatnie wszystko układa się dobrze, więc mam nadzieję, że nadal tak będzie.
Przepis na sukces
Jest takie powiedzenie: „jeżeli wiesz, dokąd płyniesz, to tam dopłyniesz”. Stabilność jest bardzo ważna. Trzeba obrać sobie jasno określony cel. W kontaktach ze współpracownikami natomiast liczy się transparentność. Z doświadczenia wiem, że to są najważniejsze rzeczy.
—
Rozmawiała Ewa Wójcik, fot. Ewa Wójcik
{fcomment}