Stunterzy często są postrzegani jako motocykliści zagrażający bezpieczeństwu na drogach. Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, ile czasu trzeba poświęcić, aby nauczyć się motocyklowych akrobacji.
Parking przy jednej ze stacji paliw, którą mija każdy, kto jedzie drogą krajową nr 92. Jest wczesne piątkowe popołudnie. Na końcu placu spotykamy młodego mężczyznę na motocyklu. Jest ciepło, ale jeszcze nie na tyle, aby motocykliści wyciągnęli swoje maszyny i regularnie na nich jeździli. Po kilkunastu minutach okazuje się jednak, że niektórzy przez cały rok nie odstawiają motocykli na dłużej niż kilka dni.
To między innymi stunterzy. O kim mowa? Kojarzyć ich można przede wszystkim z filmików zamieszczanych na różnych stronach internetowych. Podziwiać na nich można najróżniejsze akrobacje wykonywane na motocyklach.
Do grupy świebodzińskich motocyklistów należy jeden stunter. 22-letni Paweł Karbownik jeździ na motocyklu od 7. roku życia. Stuntem zajął się jednak, kiedy miał mniej więcej 16 lat. – Na początku nie wiedziałem, że to jest sport. Chciałem nauczyć się jeździć na jednym kole i oglądałem w internecie filmiki, jak to robią ludzie w USA – powiedział nam Paweł i dodał, że akrobacji uczył się od najprostszych figur. – Przede wszystkim trzeba dużo trenować – podkreślił.
{youtube}K1h5_D5XISY{/youtube}
Stunt to dyscyplina sportowa, w której rozgrywane są zawody. W naszym kraju jest to jednak sport mało popularny. Wiele osób uważa, że to tylko wygłupy motocyklistów i dlatego nie docenia się ciężkiej pracy, jaką trzeba włożyć w częste i żmudne treningi. Każda figura wymaga wyćwiczenia, aby motocyklista mógł czuć się pewnie podczas jej wykonywania. To w końcu sport niebezpieczny, łatwo można nabawić się kontuzji. Motocykl waży ponad 100 kilogramów. Jak u każdego sportowca ważne są nie tylko umiejętności i wyćwiczenie równowagi, ale też to, co jest w głowie. Brawura i zbytnia pewność siebie łatwo może doprowadzić do wypadku. Paweł jeździ obecnie na Hondzie cbr f4i 600. Chciałby mieć pojazd o większej mocy, ale już teraz potrafi wiele pokazać. Na Mistrzostwach Polski zajmował w ostatnich latach miejsca zaraz za podium. Cel, jaki sobie postawił, to jak najmniejsza liczba kontuzji oraz konsekwentne kontynuowanie tego, co robi do tej pory. Powiedział nam, że jego najbliżsi, przede wszystkim rodzice, nie są zadowoleni, że uprawia akrobacje na motocyklu, ale już się do tego przyzwyczaili. W końcu minęło ładnych parę lat od pierwszego podniesienia przedniego koła.
Paweł przygotowuje się do zawodów w Mostkach. Dzięki życzliwości właściciela stacji paliw Las Vegas, może ćwiczyć na parkingu dla ciężarówek. – Cieszę się, że mam na miejscu kawałek dobrego placu do trenowania. Staram się ćwiczyć codziennie bez względu na warunki pogodowe – powiedział nam. Tym, którzy dopiero chcą zacząć przygodę ze stuntem, Paweł radzi, aby najpierw uczyli się na małym motocyklu o pojemności 125 cm, ponieważ są lżejsze i można nimi łatwo operować.
{gallery}galeria/stunt{/gallery}
Paweł zaprasza na swój najbliższy pokaz: – Będzie można mnie zobaczyć na Motosercu w Świebodzinie. W sobotę 18 kwietnia będę miał pokaz, aby w ten sposób pomóc przy zbiórce krwi z grupą o nazwie Motocykliści Świebodzin. Zdjęcia z pokazów, zawodów i treningów można na bieżąco oglądać na portalu Facebook, gdzie Paweł założył swój fanpage. Jednym ze sponsorów stuntera jest firma RSOteam, która zapewnia mu odzież na zawody i pokazy.
Największą bolączką P. Karbownika jest fakt, że w okolicy nie ma zbyt wielu stunterów, więc ćwiczy sam i nie ma zbyt często okazji do konfrontowania swoich umiejętności z innymi. Być może z czasem więcej osób zajmie się tym sportem i dzięki temu mieszkańcy Świebodzina i okolic będą mogli co jakiś czas podziwiać motocyklowe akrobacje.
—
Opr./fot. Ewa Wójcik