„Wenus przyniesie ci miłość, za którą tak długo tęskniłaś”, „Wpływ Saturna da się odczuć w poprawie twojej sytuacji finansowej”, „Mars w kwadraturze do drastycznie działającego Urana zwiastuje ci kłopoty rodzinne” – takie i wiele innych absurdów można wyczytać w astrologicznych kącikach prasowych pt: „Gwiazdy mówią”, „Sprawdź, co cię czeka”….
Jak się okazuje, tych, którzy lekturę gazety zaczynają od strony z horoskopem nie brakuje. Według najnowszych badań CBOS do czytania horoskopów przyznaje się ponad połowa Polaków (58 %). Trzech na stu traktuje zawarte w nich wskazania jako absolutną wyrocznię i deklaruje, że kieruje się nimi w życiu codziennym.
Co trzeci dorosły Polak (30 %) uważa, że duże znaczenie dla rozwoju charakteru człowieka ma to, pod jakim znakiem zodiaku się urodził. I tak jedni tłumaczą swoją nieufność do ludzi tym, że urodzili się pod znakiem Koziorożca, a drudzy widzą w swej uczuciowości wpływ planety Wenus.
Ja też szukałam odpowiedzi na wiele pytań w astrologicznych przepowiedniach – do czasu, kiedy zrozumiałam, że to, kim jestem i co uczynię z mojego życia, zależy wyłącznie ode mnie i od mojej współpracy z Bogiem, a nie od bezdusznych gwiazdozbiorów i bezrozumnych planet. A na to, że astrologia daleka jest od wiarygodności, udało mi się znaleźć kilka ciekawych dowodów, które tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że najlepsze co możemy zrobić z horoskopami, to wyrzucić je do lamusa.
PTOLEMEUSZ SIĘ MYLIŁ
Podstawowe zasady astrologiczne nie zmieniły się od przeszło 2000 lat, czyli od czasów, kiedy Klaudiusz Ptolemeusz z Aleksandrii napisał podręcznik astrologii pt. „Tetrabiblos”. Jego prace do dziś stanowią niepodważalny dogmat dla wszystkich astrologów, choć ich autor był twórcą błędnej geocentrycznej teorii budowy Układu Słonecznego, a swoje wyjaśnienia oparł o niepoprawne założenia astronomiczne. Nie przeszkadza to jednak współczesnym astrologom czerpać wiedzę z tych wątpliwych naukowo źródeł i stawiać rzekomo „dokładne” horoskopy.
{googleAds}
<div align=’center’><script type=”text/javascript”><!–
google_ad_client = „ca-pub-8536754123093431”;
/* Dla Gazety Świebodzińskiej */
google_ad_slot = „3004630278”;
google_ad_width = 336;
google_ad_height = 280;
//–>
</script>
<script type=”text/javascript”
src=”http://pagead2.googlesyndication.com/pagead/show_ads.js”>
</script>
</div>
{/googleAds}
GWIAZDA NAD KOŁYSKĄ
Zdaniem astrologów na temperament i cechy charakteru człowieka ma wpływ układ gwiazd w momencie jego narodzin. Takie myślenie wiąże się z błędną koncepcją, według której początek życia biologicznego następowałby z chwilą porodu. Naukowcy są innego zdania. To, jaki będzie nasz wygląd zewnętrzny, a także temperament, zdolności, predyspozycje osobowościowe rozstrzyga się już w momencie poczęcia i w pierwszych sekundach po zapłodnieniu. Powstaje wtedy konstrukcja genetyczna człowieka. Nawet gdybyśmy przyjęli, że gwiazdy rzeczywiście mają wpływ na naszą osobowość, bardziej logiczne byłoby badanie ich konstelacji w momencie poczęcia, a nie narodzin.
GDZIE JEST DRUGI MOZART?
W ciągu sekundy na kuli ziemskiej rodzi się ok. 250 osób. Jeśliby ufać astrologii, osoby te powinny mieć podobną osobowość i losy życiowe. Dlaczego więc był tylko jeden Einstein, Bach czy Picasso?
BARAN CZY RYBA?
Ustalona w starożytności pozycja znaków zodiaku względem gwiazdozbiorów do dnia dzisiejszego uległa znacznemu przesunięciu. Wynika to z faktu obrotowego ruchu Ziemi wokół własnej osi, przypominającego wirowanie bąka – dziecięcej zabawki. Jego następstwem jest zjawisko nazywane przez astronomów precesją punktów równonocy, którego konsekwencją jest przesunięcie pozycji znaków zodiaku o 1/12 koła, a więc o wartość jednego znaku. Oznacza to, że obecnie znaki zodiaku wypadają nie w swoich pierwotnych gwiazdozbiorach. Znak Barana znajduje się mniej więcej w gwiazdozbiorze Ryb, Byk w Baranie, Bliźnięta w Byku itd. Domniemany Wodnik jest więc Koziorożcem, a Koziorożec Strzelcem. Astrologowie nie biorą pod uwagę tych stwierdzonych naukowo zmian, jak również pomijają istnienie na drodze wędrówki Słońca trzynastego gwiazdozbioru – Wężownika, choć Słońce przebywa w nim dłużej niż w Skorpionie. Czy można wobec tego mówić o wiarygodności astrologii?
STĄD DALEKO NAM DO GWIAZD
Wenus i Mars, w zależności od położenia na orbicie, są oddalone od Ziemi o ok. 5-500 mln. km, Neptun i Pluton o około 4-7 miliardów km. Gdybyśmy chcieli dotrzeć statkiem kosmicznym poruszającym się z prędkością 50 km/s do najbliższej Ziemi gwiazdy (pomijając Słońce), zajęłoby to nam 25800 lat. Gwiazdy, na które powołują się astrologowie, położone są jeszcze dalej. Choć nauka stwierdza jasno, że oddziaływanie fizyczne ciała niebieskiego zależy od odległości, a im większa odległość, tym słabsza siła oddziaływania – twórcy horoskopów nie przestają nam wmawiać, że gwiazda odległa o miliardy kilometrów może mieć wpływ na to, czy na przykład w przyszłym tygodniu spotka cię miłość życia lub czy dostaniesz podwyżkę w pracy.
CORAZ WIĘCEJ PLANET
Prawdziwy horoskop – zdaniem astrologów – bierze pod uwagę położenie wszystkich planet w dniu narodzin człowieka. „Wszystkich” – w średniowieczu oznaczało pięciu, w XVIII w. sześciu, a w XXI w. – dziewięciu, choć ostatecznie od 2006 r. mówi się o ośmiu planetach układu Słonecznego, ponieważ odkryty w 1930 r. Pluton został zaliczony do nowej kategorii planet karłowatych. Astronomowie nieustannie badają Wszechświat i dokonują nowych odkryć, których astrologowie często nie biorą pod uwagę. To, że przy analizie obrazu nieba uwzględniają tylko niektóre ciała niebieskie, pomijając te, które z racji rozmiarów i bliższej odległości od Ziemi mogłyby mieć większy wpływ na człowieka, zdecydowanie podważa wiarygodność ich przewidywań.
Magdalena Mrówczyńska
Źródło: Katolik.pl
ZDANIEM EKSPERTÓW DUCHOWYCH…
św. Augustyn (nawrócony astrolog)
Ci, którzy od woli Bożej uzależniają układ gwiazd, w jakiś sposób rozstrzygających o charakterze człowieka i o tym, co dobrego ma go spotkać lub co złego ma się przydarzyć, dopuszczają się wielkiej zniewagi w stosunku do Nieba, jeśli sądzą, że gwiazdy te otrzymały od najwyższej mocy Bożej taką władzę, i że o losach ludzkich stanowią wedle własnego uznania.
Siedzą i liczą gwiazdy, przestrzenie, bieg, obroty, badają ruchy, opisują, wyciągają wnioski. Wydają się wielkimi uczonymi. Ta cała wielkość i uczoność to obrona grzechu. Będziesz cudzołożnikiem, bo taka jest twoja Wenus; będziesz zabójcą, bo taki jest twój Mars. Zatem zabójcą jest twój Mars, a nie ty. Wenus jest cudzołożna, a nie ty. Bacz, żebyś ty nie został potępiony zamiast Marsa czy Wenus. (por. Enarrationes In Psalmos 140,9)
św. Bazyli z Cezarei (pisarz, biskup, doktor Kościoła)
Jeśli niemożliwe jest ustalenie dokładnego momentu (poczęcia lub narodzin z dokładnością do jednej sekundy) i jeżeli najmniejsza różnica obala wszystkie wyliczenia, ci, którzy tracą swój czas, zajmując się tą urojoną sztuką, są tak samo śmieszni jak ci, którzy patrzą na nich z podziwem jako na ludzi zdolnych poznać nasze losy.
Izajasz (prorok)
Niech się stawią, by cię ocalić owi opisywacze nieba, którzy badają gwiazdy, przepowiadają na każdy miesiąc, co ma się tobie przydarzyć. Oto będą jak źdźbła słomiane, ogień ich spali. Nie uratują własnego życia z mocy płomieni. (Iz 47,13-14)
Mojżesz (przywódca Izraelitów)
Gdy podniesiesz oczy ku niebu i ujrzysz słońce, księżyc i gwiazdy, i wszystkie zastępy niebios, obyś nie pozwolił się zwieść, nie oddawał im pokłonu i nie służył, bo Pan, Bóg twój, przydzielił je wszystkim narodom pod niebem. (Pwt 4,19)
Św. Paweł (apostoł)
Baczcie, aby kto was nie zagarnął w niewolę przez tę filozofię będącą czczym oszustwem, opartą na ludzkiej tylko tradycji, na żywiołach świata, a nie na Chrystusie. (Kol 2,8-9)
Pisząc artykuł, korzystałam m.in. z: Philippe Madre, Ferdynand Sanchez, Astrologia a życie chrześcijańskie, Kraków 1993, Wydawnictwo M; Andrzej Wronka, O bzdurze horoskopów, w: W służbie miłosierdzia, 1/2006, 2/2006.