Jak wynika z zestawienia zadłużenia lokali mieszkalnych, pomieszczeń gospodarczych i ogródków przydomowych, opracowanego przez urzędników świebodzińskiego magistratu, najemcy mieszkań komunalnych są winni gminie ponad 3,5 miliona złotych.
Jeśli doda się do tego dług za pomieszczenia gospodarcze i ogródki przydomowe, kwota ta rośnie do poziomu 5 milionów złotych.
Zasadne wydają się pytania, które zadawali burmistrzowi Krzysztofowi Tomalakowi radni podczas ostatniej komisji gospodarki komunalnej.
– Dlaczego gmina nie wykonuje żadnych ruchów, aby zamieniać dłużnikom mieszkania na mniejsze? – pytał Marian Frąckiewicz.
– Czy gmina robi wszystko, aby długi ściągać? – pytali pozostali członkowie komisji.
Tomalak tłumaczył, że sprawa nie jest tak prosta, jak się może wydawać.
Nawet gdyby była możliwość eksmitowania dłużników na bruk, wielu z nich zgłosiłoby się do noclegowni dla bezdomnych. Ich utrzymanie kosztowałoby gminę jeszcze więcej niż opłaty, których obecnie nie regulują.
Najgorsze jest to, że wielu z dłużników zdaje sobie sprawę, że miasto wiele zrobić nie może i nie płacą, bo nie chcą. Jest oczywiście grupa, której nie stać na najmniejsze opłaty.
Trudno jednak powiedzieć, czy rekordziści, którzy są winni gminie nawet 100 tysięcy złotych (z odsetkami) należą do pierwszej czy też drugiej grupy.
Najbardziej zadłużone są dwa budynki wielorodzinne. Były hotel pracowniczy przy ulicy Łużyckiej to swoiste zagłębie dłużników.
Kilkunastu najemców zalega miastu łącznie (wraz z odsetkami) ponad milion złotych. Drugi w kolejce to budynek położony przy ulicy Świerczewskiego w sąsiedztwie firmy Johnson Controls (daw. KEIPER).
Znaczna część najemców nie płaci za lokale. Wszyscy razem są winni miastu niemal 330 tysięcy złotych (z odsetkami). Warto zaznaczyć, że w wielu przypadkach zaległości są zasądzone, jednak dłużnicy nadal ich nie regulują, przy czym odsetki rosną z miesiąca na miesiąc…
—
Opr. Ewa Wójcik, fot. Waldemar Roszczuk
{fcomment}