Tomasz Domański – 35 lat, kawaler. Absolwent Wydziału Politologii Uniwersytetu Zielonogórskiego, o specjalizacji Europeistyka. Wieloletni dziennikarz m.in. Polskiego Radia i Grupy Radiowej Agora oraz kanału biznesowego TVN CNBC z Grupy TVN. Obecnie zaangażowany w niezależną produkcję dla Canal+. W latach 2005-2006 Radny Miejski. Prywatnie pasjonat zdrowego trybu życia. Fan jednośladów. Biegacz. Felietonista. Zagorzały miłośnik Świebodzina.
Kandydat na Burmistrza z ramienia KWW NOWY Świebodzin (bezpartyjny).
Dlaczego zdecydował się pan na udział w wyborach?
Uważam, że czas najwyższy wymienić nieudolną kadrę zarządzających, zarówno w Radzie Miejskiej jak i ratuszu. Świebodzin miasto określone przed laty przez byłego jeszcze wojewodę zielonogórskiego Mariana Eckerta jako SKAZANE na SUKCES, położone u zbiegu najważniejszych dróg w regionie A2/S3 nie wykorzystuje swojego potencjału, dlatego, że od lat władza chachmęci w podatkach, nie ma czystych intencji ,co wykazują rok w rok publikowane przez Regionalną Izbę Obrachunkową w Zielonej Górze liczne raporty.
Dlatego, że ta władza i ludzie z Forum Samorządowego nie mają już pomysłu tak naprawdę na nic. Niejednokrotnie bezczelna i pozbawiona zasad o czym przekonałem się choćby w kontaktach z szefem Rady Miejskiej czy starostą. Dlatego, że nie współpracuje z instytucjami z zewnątrz. Posiada marne kontakty z wojewodą i marszałkiem, instytucjami podległymi ministerstwom, stowarzyszeniami…
Dlatego, że nie współpracuje z mieszkańcami. Dlatego, że wszelkie oddolne inicjatywy się dla niej nie liczą. Dlatego, że władza ta przynosi więcej strat niż zysków, wstydu a zadowolenie tylko nielicznym. Tym, dla których działalność miasta jest maszynką do zarabiania pieniędzy. Dlatego właśnie chcę to zmienić, bo nie stać nas w XXI wieku na uprawianie tak beznadziejnej polityki. Jeżeli mieszkańcy Świebodzina dadzą mi taką możliwość to właśnie to zrobię. Wyprowadzę Świebodzin na ścieżkę zarówno tolerancji jak i pełnego rozwoju.
Co należałoby zmienić w zarządzaniu miastem i gminą?
Odpowiem wprost. Wszystko. Począwszy od wymiany kadry zarządzającej w Urzędzie Miejskim po sposób jej myślenia. Burmistrz to nie tylko funkcja. To także reprezentant całej gminy, bez wyjątków. Uważam, że czasy siedzenia na tyłku w urzędzie już się dawno skończyły. Dziś o miasto i gminę trzeba zabiegać na zewnątrz. Wychodzić do ludzi, pytać, rozmawiać, trzeba jeździć tam gdzie to konieczne, gdzie dzieją się rzeczy ważne, trzeba spotykać się z tymi i zachęcać, by przyjechali właśnie do nas i tu zostawiali pieniądze. Chodzi o to, by mieszkańcom miasta i gminy żyło się lepiej. By odczuwali radość z życia, a nie wieczną walkę „od pierwszego do pierwszego”. By było ich stać na pójście do kawiarni czy wyższą ratę, by było ich stać po prostu na więcej. Ale do tego potrzebne jest działanie.
Potrzebujemy nowych fabryk, centrów logistycznych. Setek nowych miejsc pracy. Samo się to wszystko nie zrobi. Uważam też, że w trybie pilnym należy zablokować wyprzedawanie gruntów inwestycyjnych kolegom Pana Bekisza. Nie może być tak, że tereny te zamiast pozostać w rękach miasta, generując w ten sposób przychody, odsprzedawane są za bezcen grupie trzymającej władze… w kieszeni. Przecież to jest skandal, któremu wszyscy się przyglądają i od lat nie mają odwagi, by się temu przeciwstawić.
Co jest, pana zdaniem, największą porażką obecnych władz?
Porażką obecnej władzy jest jej beznadziejność wyrażona bezczynnością. Bo tak jak jeszcze w końcówce lat 90-tych nowemu, młodemu, prężnemu wtedy burmistrzowi bardzo się chciało, tak teraz nie chce mu się nic. Pospolite ruszenie w postaci wyasfaltowania kilku uliczek, wyrównania chodników i wybudowanie parkingów to nic innego jak akcja pod wybory. Dlaczego takie rzeczy dzieją się zawsze w roku wyborczym a nie na początku kadencji? Bo chodzi tylko i wyłącznie o reelekcję, o zachowanie stanowisk. O nic więcej. To tak jak byśmy rzucili wygłodniałemu psu uwiązanemu na łańcuchu przed brudną budą kość, ale tylko po to, by na jakiś czas przestał ujadać. Skończą się wybory, skończą się inwestycje. O ile pozwolicie tym ludziom jeszcze rządzić o ile dacie im kolejną szansę przypomnicie sobie te słowa.
Jakie kroki zamierza pan poczynić aby młodzi ludzie chcieli zostawać w Świebodzinie oraz wracać do miasta po studiach?
Wszystko rozbija się o nowe inwestycje, których w chwili obecnej brak. Młodzi ludzie po studiach nie mają tu żadnych perspektyw, o ile nie założą sobie czegoś swojego. Ale ile mamy takich przykładów. 5? 10? 15? Dlatego jako włodarz zrobię wszystko aby młodzi wykształceni ludzie mogli się stać nową siłą napędową miasta i gminy. Aby w drodze organizowanych przez urząd konkursów poszerzali kadrę urzędników państwowych mających przeogromny wpływ na zmianę naszego najbliższego otoczenia. Pozwalając im na pisanie projektów, występowanie z wnioskami i inicjatywą nie uczynię niczego złego. Wiem, że urzędnik kojarzy się z czymś pejoratywnym, bo przez lata władza ta nauczyła nas jednego, że zamiast czuć się jej klientem traktuje nas jak petentów, stawia siebie ponad resztą. To trzeba zmienić. Dając młodym pracę, dobrą płacę i szansę dalszego rozwoju, zbudujemy ogólne zadowolenie. Bo dzięki takim ludziom ich koledzy zaczynający lub kończący już studia, będą mieli gdzie wracać.
Wiem jak bardzo jest to ważne, wiem jak wygląda tęsknota za rodziną i miastem, w którym się dorastało. Przeżyłem to i odczułem na własnej skórze. Nowe firmy, które wyrastać będą na gołych dziś polach potrzebować będą oprócz nowych rąk, także nowych głów, nowej myśli, nowej kadry. Procesy technologiczne nie dzieją się same. Zanim coś zostanie zmontowane, najpierw musi zostać zaprojektowane. To takie perpetum mobile. Jeżeli kilka lat temu udało się to w Tarnowie Podgórnym, Kutnie czy Strykowie, dlaczego ma się nie udać w Świebodzinie? Trzeba zacząć wierzyć i stawiać na tych, dzięki którym może zacząć się dziać lepiej wszystkim. Ale nie tylko brak inwestycji jest problemem. Problemem jest brak dalekosiężnej polityki związanej z kształceniem młodzieży. Brak kierunków nauczania pod konkretne przydatne w gminie zawody. Wszystko to skorelowane jest z brakiem wyznaczonych kierunków rozwoju gminy, brakiem planu zagospodarowania przestrzennego terenów na których mogłyby powstać konkretne zakłady pracy.
Brak wizji na przyszłość łączy się, więc bezpośrednio z brakiem pracy w mieście i brakiem powrotów młodzieży stąd kształcącej się gdzieś. Cztery najbliższe lata niewiele zmienią w tym zakresie, niezależnie od tego, kto by nie wygrał wyborów. Bo to jest problem systemowy a tłumaczenie ludziom, że da się go obejść jest jawnym populizmem. Dlatego obok zintensyfikowania współpracy na linii Gmina Świebodzin – Starostwo Powiatowe, posiadające pod swoją jurysdykcją szkoły średnie i zawodowe, i tego co powiedziałem wcześniej, powołam zespół by nie powiedzieć sztab ludzi, którego zadaniem będzie wypracowanie przy pomocy zarówno pedagogów jak i specjalistów różnych branż, przebudowania mechanizmów i modeli obecnego systemu kształcenia. Z całą pewnością trzeba będzie wprowadzić nowe specjalizacje, z całą pewnością zaistnieje konieczność przekwalifikowania kadry. Z całą pewnością zmuszeni będziemy dołożyć się do zakupu nowoczesnych urządzeń. Trudno.Postęp cywilizacyjny właśnie do takich kroków nas zmusza. Musimy wybrać co jest dla nas lepsze. Stagnacja czy postęp. Czołówka czy ogon.
Jaka inwestycja będzie tą najważniejszą w najbliższych latach, jeśli uda się panu wygrać wybory?
Najważniejszą inwestycją będzie budowa potężnego centrum logistycznego wykorzystującego bezpośrednie sąsiedztwo A2/S3. Dające setkom osób zatrudnienie. Wiem, że jako Miasto będziemy zmuszeni wyłożyć na to dużo swoich pieniędzy, ale będziemy posiłkować się także tymi z Unii Europejskiej. Stąd moja propozycja, którą ująłem w programie wyborczym dotycząca całkowitej likwidacji zwolnień podatkowych dla firm dobrze prosperujących. Nigdzie nie jest tak, że jest coś za nic. Uzbroimy tereny, przyciągniemy inwestorów. Zdywersyfikujemy gałęzie przemysłu, co sprawi, iż lokalny rynek pracy nabierze kolorów, przestanie należeć jedynie do pracodawcy. Spowoduje to spadek bezrobocia i walkę o pracownika, a co za tym idzie lepsze wynagrodzenie. Gmina się wzbogaci, ludzie się wzbogacą, będziemy mogli pozwolić sobie na nowe inwestycje, również te poprawiające wizerunek miasta oraz jego infrastrukturę.
Jak ocenia pan swoje szanse w wyborach?
Nikogo nie należy lekceważyć. Wystarczy, że robi to obecny włodarz twierdząc, że startuje z przyzwyczajenia. Jest 7 kandydatów i niech wygra najlepszy. Dla mnie istotną rzeczą jest świadomość i dojrzałość świebodzińskiego społeczeństwa, które po latach doświadczeń powinno mądrze zdecydować. Albo idziemy do przodu albo robimy kolejny krok w tył. Uważam, że szanse są mocno wyrównane, że pokonanie Dariusza Bekisza to nie żadne tam Mistrzostwo Świata, jak twierdzi jeden z moich kontrkandydatów. Dariusz Bekisz nie jest ani carem, ani królem. Nie potrzeba przewrotu aby go obalić. Nie zdziwiłbym się nawet, gdyby nie dotarł do drugiej tury.
Opr. Daria Skowronek
Wywiad został przeprowadzony drogą elektroniczną, treść oraz pisownia w stu procentach jest zgodna z odpowiedziami przesłanymi redakcji przez T. Domańskiego