Po jesiennych wyborach sytuacja w Szczańcu miała się unormować. Jeśli ktokolwiek myśli, że listopadowe głosowanie cokolwiek zmieniło, jest w błędzie. Najbardziej dziwi jednak postawa radnej Wiesławy Sieńkowskiej, która przez część poprzedniej kadencji była przewodniczącą Rady Gminy w Szczańcu.
Zachowanie radnej podczas wczorajszego posiedzenia wspólnego szczanieckich komisji oraz jej wcześniejsza działalność są najlepszym dowodem na to, że niektóre osoby nigdy nie pogodzą się z przegraną i albo muszą rządzić, albo będą w zatwardziałej opozycji, bez względu na wszystko.
Argumenty podawane wczoraj przez W. Sieńkowską zakrawały o śmieszność i zarówno moralną postawę radnej jak również jej wiarygodność postawiły w bardzo złym świetle. Wystarczy nadmienić, że była przewodnicząca rady podważała wczoraj między innymi zasadność procedowania uchwały, którą sama wniosła do porządku obrad w poprzedniej kadencji. Nie dziwi więc reakcja mieszkańców, którzy wielokrotonie wybuchali śmiechem, gdy W. Sieńkowska zabierała głos, a trzeba zaznaczyć, że radna nieskutecznie przez kilkadziesiąt minut próbowała grać pierwsze skrzypce, choć sprawa, o której dyskutowano, w najmniejszym stopniu jej nie dotyczyła. Była przewodnicząca okazała się mało odporna na krytykę mieszkańców. W pewnym momencie po kolejnym niesprzyjającym jej komentarzu jednej z mieszkanek gminy obecnych na sesji radna W. Sieńkowska rzuciła w stronę kobiety niekulturalne: – Zamknij się. Wcześniej przewodniczącemu rady, który próbował przywołać ją do porządku odpowiedziała: – Jak ma się przed sobą taką sztukę, to trudno zachować kulturę.
Wczorajsze posiedzenie zostało zwołane w trybie nadzwyczajnym, ponieważ do rady wpłynął wniosek o odwołanie mandatu radnemu Józefowi Starzyńskiemu. Odebranie mandatu miało być następstwem umowy cywilno-prawnej, którą radny zawarł z gminą na świadczenie usług weterynaryjnych. Zgodnie z ustawą o samorządzie gminnym radny nie może być z gminą związany taką umową. Faktem jest, że w połowie marca taką umowę w imieniu gminy podpisał wójt Krzysztof Neryng. Było to niejako przedłużenie umowy, ponieważ identyczną w marcu ubiegłego roku podpisał były wójt Ryszard Walkowiak, więc już wówczas radny Starzyński powinien stracić mandat.
Józef Starzyński (radny z wieloletnim stażem, były przewodniczący rady) twierdził wczoraj, że jest zwykłym rolnikiem i nie zna przepisów, prawo natomiast powinien znać wójt (wybrany po raz pierwszy do struktur samorządu w listopadzie 2014 roku). Sprawa wygląda jednak tak, że nieznajomość prawa nie zwalnia z jego przestrzegania. Radna Sieńkowska nie mogła nie zabrać głosu w sprawie, ponieważ taka sytuacja jest idealną okazją do autoprezentacji. Radna złożyła wniosek, aby sprawę skierować do komisji rewizyjnej, aby ta zbadała, czy należy radnemu odebrać mandat. Należy w tym miejscu podkreślić, że komisja rewizyjna takimi sprawami się nie zajmuje, ponieważ takiej działalności komisji nie zakładają przepisy prawa, o czym informował obecny na posiedzeniu komisji prawnik gminny Patryk Siemaszko. Radna podważała jednak wiarygodność radcy prawnego. Nie mając wystarczającej wiedzy, dyskutowała na temat interpretacji zapisów w prawie, czym spowodowała jedynie uśmiech na twarzach wielu zebranych osób.
Gdyby chcieć jednym słowem opisać wczorajsze posiedzenie wspólne komisji należałoby powiedzieć: „kabaret”. Koniec końców uchwała dotycząca wygaszenia mandatu przez pierwsze trzy godziny posiedzenia komisji nie została poddana do głosowania. W końcu jednak odbyła się nadzwyczajna sesja, jednak przed głosowaniem nad wspomnianą uchwałą, radni opozycyjni wyszli z sali. Brak kworum spowodował, że rada nie mogła podejmować prawomocnych decyzji.
Sprawa może mieć drugie dno. Wójt Neryng podpisał umowę bez konsultacji z prawnikiem. Radca otrzymał dokument już podpisany i wówczas stwierdził, że na jego podstawie można wygasić mandat J. Starzyńskiemu. Wójt złożył więc taki wniosek do rady. Właśnie to budzi największe emocje. Część radnych twierdzi, że wójt, „podłożył świnię” radnemu i po prostu wykorzystał sytuację, aby pozbyć się przeciwnika. Wójt bowiem nie poniesie żadnych konsekwencji w związku z podpisaniem dokumentu, choć przepisy mówią jasno, że włodarz nie może zawrzeć takiej umowy z radnym. Nie ulega jednak wątpliwości, że Józef Starzyński powinien mieć wiedzę, że nie może świadczyć na rzecz gminy usług i brać za to pieniędzy. Na jego niekorzyść działą dodatkowo fakt, że wcześniej zawarł taką samą umowę z byłym wójtem, z którym był w koalicji.
Na sali było słychać głosy, że sprawa trafi do sądu. Radni opozycyjni chcieli, niczym posłowie, powołać speckomisję, która miałaby zbadać sprawę umowy radnego z wójtem. Ponieważ wczoraj uchwała nie została podjęta, tematem zajmie się wojewoda, który w końcu wygasi mandat radnego. Wczorajsze opuszczenie posiedzenia przez opozycję było więc przeciąganiem w czasie odebrania mandatu J. Starzyńskiemu.
—
Opr./fot. Ewa Wójcik