W piątek, 9 maja w krypcie przy figurze Chrystusa Króla Wszechświata spoczęło serce zmarłego 14. kwietnia ks. prałata Sylwestra Zawadzkiego.
Niecodzienna uroczystość wywołała wiele kontrowersji wśród mieszkańców miasta.
Wątpliwości dotyczące przeprowadzenia pochówku serca kapłana były jak najbardziej uzasadnione. Zgodnie z prawem groby mogą znajdować się wyłącznie na cmentarzach.
Prezes Zarządu Nowego Szpitala w Świebodzinie Wiesława Cieplicka poinformowała nas, że narząd Sylwestra Zawadzkiego został oddzielony od ciała w świebodzińskim szpitalu podczas sekcji zwłok wykonanej na wniosek rodziny.
Szefowa lecznicy odesłała nas do rodziny zmarłego i proboszcza parafii Miłosierdzia Bożego Zygmunta Zimnawody po szczegółowe informacje dotyczące tej sprawy.
Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny Arleta Miśkiewicz całą sprawę komentowała ostrożnie. Przyznała jednak, że nikt nie wystąpił o zgodę na ewentualny pochówek serca poza cmentarzem.
– Nikt nie informował nas o pochówku. Ustawodawca nie przewiduje możliwości pochówku ciała i części ciała poza cmentarzem. Nikt też nie zwracał się do organów samorządowych. Ustawodawca nie przewiduje wydania zgody, chyba, że są to krypty w kościołach utworzone kiedyś zwyczajowo – poinformowała A. Miśkiewicz.
Wypowiedź powiatowego inspektora potwierdził rzecznik Głównego Inspektora Sanitarnego w Warszawie. – Formalnie pochówek serca poza cmentarzem nie jest zgodny prawem – zaznaczył.
– Nie wpłynęło do mnie w tej sprawie żadne pismo. Piątkowego pochówku nie będę komentował – powiedział z kolei Dariusz Bekisz, którego, co warto zaznaczyć, na uroczystości nie było.
– Nie ma dowolności jeśli chodzi o pochówek. Poza cmentarzem jest on nielegalny. Nie można pochować zmarłego gdziekolwiek. Dowolności nie ma także w przypadku prochów. Do tej pory nic takiego się nam nie zdarzyło. Nie przypominam sobie takiego zdarzenia. Sanepid po uzyskaniu informacji o takim przypadku jest zobowiązany zawiadomić prokuraturę lub policję o tym fakcie – tłumaczyła prokurator Prokuratury Rejonowej w Świebodzinie Ewa Grześkowiak i dodała, że skontaktuje się z Państwowym Powiatowym Inspektorem Sanitarnym oraz sprawdzi szczegółowe przepisy dotyczące chowania zmarłych.
Wszystko wskazuje na to, że sprawa pochówku serca świebodzińskiego kapłana będzie miała ciąg dalszy. Osoba, która wyraziła zgodę na złożenie serca pod pomnikiem stanie przed organami ścigania i będzie odpowiadać za złamanie przepisów ustawy.
To dziwne, że biskup Stefan Regmunt zdecydował się wziąć udział w uroczystości. Jako wieloletni duchowny powinien wiedzieć, że chowanie ciała lub jego części poza cmentarzem jest w Polsce zabronione. Należy postawić pytanie, czy ordynariusz zgodziłby się na uczestnictwo w pogrzebie zwykłego Kowalskiego, który w testamencie zażyczył sobie pochówek nad rzeką, gdzie przez 20 lat łowił ryby.
Rzecznik kurii ks. Andrzej Sapieha, zanim skomentował całe wydarzenie, potrzebował kilku godzin na zapoznanie się z przepisami. Po rozmowie z ks. Zimnawodą poinformował nas, że organizatorem uroczystości była parafia i to proboszcz będzie odpowiadał na nasze pytania.
Niestety pomimo wielu prób, nie udało się nawiązać kontaktu z proboszczem Sanktuarium Miłosierdzia Bożego…
Pochowane pod gigantyczną figurą serce duchownego jest niczym faraon pod piramidami. To nie brzmi dumnie, raczej jest smutne i pokazuje, jak bardzo kościół w Polsce nie chce się zmienić, ale woli funkcjonować w dmuchanej bańce, która ma to do siebie, że prędzej czy później pęknie.
Zaistniała sytuacja po raz kolejny udowadnia, że duchowni nie mają zamiaru postępować zgodnie z literą prawa, a poprzez przyzwolenie społeczne, Kościół może łamać prawo i nie boi się konsekwencji.
W wypadku pochówku, jaki miał miejsce niecały tydzień temu do sfery moralnej i prawnej uroczystości można mieć spore wątpliwości.
—
Opr. Daria Skowronek, fot. Waldemar Roszczuk
{fcomment}