Do końca września sołectwa oraz osiedla miejskie powinny ustalić plan wydatków na rok 2016. Budżet wsi zależny jest od liczby mieszkańców. W mieście każde osiedle otrzymuje do dyspozycji 3000 złotych.
Jako członek Zarządu Osiedla Żaków na zebraniu zarządu zaproponowałam, aby po 10 latach zrezygnować z organizowania choinki dla najmłodszych mieszkańców, podczas której wręczane były symboliczne paczki dla dzieci w wieku 1-10 lat, a w to miejsce zabrać dorosłych oraz dzieci na wycieczkę. Paweł Śliwa, który, podobnie jak ja, od marca jest członkiem zarządu osiedla, rzucił pomysł, aby dorosłych zapytać, dokąd chcą jechać, opłacić przejazd autobusu i nie organizować dodatkowych atrakcji. Wynika to przede wszystkim z głosów, jakie docierały do nas od samych mieszkańców, zwłaszcza seniorów, którzy wyrażali chęć wyjazdu nad morze lub w góry na jeden dzień. Aby nie pomijać jednak dzieci, zwłaszcza tych starszych, które nie otrzymywały paczek świątecznych, postanowiliśmy, że zabierzemy uczniów klas 4-6 szkół podstawowych i 1-3 gimnazjum na mecz piłkarski do Poznania lub Lubinia. Podczas zebrania mieszkańców toczyła się na ten temat ostra dyskusja. Koniec końców większością głosów nasze propozycje zostały przyjęte.
Aby porównać nasze plany z innymi osiedlami, skontaktowałam się z przewodniczącym Osiedla Łużyckiego. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że Kazimierz Rutkowski nie organizuje zebrań. – Kiedyś organizowałem, ale nikt nie przychodził, dlatego zrezygnowałem z tego – usłyszałam w słuchawce. Trzy razy dopytywałam, czy aby na pewno dobrze zrozumiałam. W końcu poprosiłam, aby przewodniczący powiedział, że nie organizuje zebrań. – Ja zebrań nie robię – zakomunikował jasno przewodniczący.
Od dawna mówi się, że na osiedlu Łużyckim pieniądze są wydawane na wyjazdy mieszkańców. Jednak te wyjazdy tylko w teorii są dla wszystkich mieszkańców. Kiedy wiosną, a także wczesnym latem pytałam przewodniczącego, kiedy będzie można zapisywać się na wycieczkę do Niechorza (o takim wyjeździe Kazimierz Rutkowski poinformował na zebraniu wyborczym po ogłoszeniu wyników), za każdym razem byłam zbywana, że jest za wcześnie. Kiedy zapytałam ostatni raz, Kazimierz Rutkowski poinformował mnie bezpardonowo, że aby pojechać nad morze, trzeba przewodniczącemu w autobusie oddać bieliznę. Przewodniczący może i ma specyficzne poczucie humoru, ale takie uwagi nie są ani śmieszne, ani zabawne, są wręcz żenujące. Więcej nie pytałam o wyjazd, na który chciałam zapisać kilka osób z rodziny mieszkającej na osiedlu Łużyckim. Nie miałam ani ochoty wysłuchiwać podobnych komentarzy, ani tym bardziej denerwować się prostactwem pana przewodniczącego Rutkowskiego. Wiem jednak od mieszkańców, że co roku na organizowane na osiedlu wycieczki jeżdżą te same osoby, które dobrze znają przewodniczącego.
Ponieważ nie tylko ja byłam oburzona faktem braku organizowania zebrań mieszkańców, zapytałam burmistrza Dariusza Bekisza, czy ma taką wiedzę. Włodarz odpowiedział, że, owszem, wiedzę taką posiada i zdaje sobie sprawę, że Kazimierza Rutkowskiego wiele osób traktuje z przymrużeniem oka. – Rutkowski to Rutkowski. No co ja mam powiedzieć? – uśmiechnął się tylko burmistrz i dodał, że wie, że przewodniczący organizuje wycieczki, a, jak zostają jakieś pieniądze, są one przeznaczane na zakup książek do biblioteki lub sprzętu do szkoły. W wydatkach zapewne się wszystko zgadza. Nie zgadza się jednak to, że większość mieszkańców nie ma o nich pojęcia.
Na tegorocznym zebraniu mieszkańców Osiedla Łużyckiego wybrano nowy zarząd. Zarząd ten jednak wybrał tego samego przewodniczącego, który rządził przez ostatnie lata. Wydaje się więc, że na osiedlu nic się nie zmieni. Osiedla miejskie mają też taką specyfikę, że niewiele osób angażuje się w życie swojej okolicy. Zazwyczaj jest to zarząd, a często właśnie sam przewodniczący. Nie oznacza to jednak, że należy przymykać oko na takie praktyki, jakie mają miejsce na Osiedlu Łużyckim. Tylko czy tak naprawdę komuś to przeszkadza, że przeznaczane przez gminę pieniądze są wykorzystywane przez bardzo wąskie grono osób, które w ramach integracji społecznej niemal w tym samym składzie rok w rok wyjeżdża do nadmorskiej miejscowości pomoczyć nogi w Bałtyku?
—
Opr/fot. Ewa Wójcik